Wszystko zaczęło się od bólu nogi. Podejrzewano bóle wzrostowe, a to był nowotwór

2024-05-16 12:53

Nataniel zachorował na mięsaka kościopochodnego, gdy miał 16 lat. Początkowo internista nie powiązał występujących u niego objawów z chorobą nowotworową. Niestety diagnoza nie pozostawiła złudzeń. Chłopak trzykrotnie przechodził leczenie, bo pojawiały się wznowy. Dziś jest zdrowy i realizuje swoje marzenia.

Wszystko zaczęło się od bólu nogi. Podejrzewano bóle wzrostowe, a to był nowotwór
Autor: Getty images Wszystko zaczęło się od bólu nogi. Podejrzewano bóle wzrostowe, a to był nowotwór

Nataniel trafił do internisty z bólem nogi. Lekarz uznał go początkowo za wynik intensywnych treningów sportowych, lub po prostu ból wzrostowy. Jednak, gdy noga chłopka spuchła, zlecił badanie USG. Druzgocąca diagnoza – osteosarcoma prawej kości udowej z przerzutami do płuc – spadła na nastolatka i jego bliskich tuż po rozdaniu świadectw. Nataniel zamiast cieszyć się wakacjami, musiał poddać się agresywnej terapii. Chemioterapia, nazwana przez niego i jego mamę „domestosem”, była tylko początkiem długiego procesu leczenia, który obejmował również liczne operacje i intensywną rehabilitację.

Nowotwór nie wyklucza bycia rodzicem. Dr Jarosław Kaczyński: "Trzeba tego wymagać od lekarzy"

Objawy nowotworów u dzieci nie zawsze są swoiste

– Mięsak kościopochodny, na który chorował Nataniel, jest agresywnym pierwotnym nowotworem kości, zawsze wymagającym intensywnego podejścia terapeutycznego. Niestety początkowe objawy często mylone są z innymi chorobami lub typowymi dolegliwościami okresu dojrzewania – podkreśla prof. Anna Raciborska, Kierownik Kliniki Onkologii i Chirurgii Onkologicznej Dzieci i Młodzieży w Instytucie Matki i Dziecka.

W wywiadzie dla naszego serwisu podkreślała swojego czasu także to, że nowotwory nie mają jednego objawu, który może powiedzieć, że pacjent nie choruje. - Chorób onkologicznych jest bardzo wiele. Mogą one wyjść z każdego właściwie narządu i układu, więc objawy, które mogą powodować, są bardzo różne – zauważała. - Wiem, że to jest bardzo niemedyczne, ale generalnie uważam, że intuicja rodzica odgrywa często w takich sytuacjach kluczową rolę. Większość rodziców zna doskonale swoje dzieci i wie kiedy coś złego się z nimi dzieje – dodawała.

Leczenie tradycyjne kontra leczenie w ramach badania klinicznego

Zazwyczaj chorzy mali pacjenci w pierwszej kolejności poddawani są tradycyjnemu leczeniu obejmującemu chemioterapię oraz operacje chirurgiczne. Nie zawsze jednak przynosi ono pożądane rezultaty. - Część z małych pacjentów nie reaguje na te metody leczenia lub występuje u nich wznowa czy przerzuty. Szansą dla tych dzieci na powrót do zdrowia są badania kliniczne. Aktualnie w Klinice Onkologii i Chirurgii Onkologicznej Instytutu Matki i Dziecka prowadzonych jest 6 różnego rodzaju niekomercyjnych projektów, które dają dzieciom możliwość skorzystania z najnowocześniejszych terapii, m.in. w przypadku, gdy standardowe leczenie nie przynosi oczekiwanych rezultatów – tłumaczy prof. Raciborska.

Skorzystał z nich także Nataniel, ale dopiero po drugiej wznowie choroby.

Długa droga Nataniela do zdrowia

Tradycyjna terapia przyniosła poprawę u Nataniela, ale nie na długo. Niespełna rok po zakończonym leczeniu u nastolatka pojawiła się wznowa. Znów wykryto u niego zmiany w płucach, co wiązało się znów z kolejną serią chemii oraz zabiegami torakotomii płuc (chirurgiczne otwarcie klatki piersiowej w celu resekcji guza czy usunięcia zmian chorobowych). Po półrocznej terapii choroba po raz drugi została pokonana.

– Po zakończonym leczeniu wróciłem do szkoły i zająłem się realizacją swoich marzeń – zrobiłem prawo jazdy, kurs strażacki, kurs pierwszej pomocy kwalifikowanej. Niestety, w kwietniu 2022 roku podczas badania lekarze znaleźli w moim prawym udzie dwa guzki w tkance miękkiej. Biopsja potwierdziła, że nowotwór powrócił po raz trzeci. Musiałem więc znowu poddać się intensywnej kuracji. Podszedłem do tego bardzo zadaniowo, leczenie – chemia, zabieg i wracam do normalności. Przecież musiałem skończyć szkołę, chciałem zrobić kurs na prowadzenie pojazdów uprzywilejowanych (aby móc jeździć karetką), dostać się na studia, by w przyszłości pomagać chorym ludziom. Najpierw jednak ja musiałem wyzdrowieć – wspomina Nataniel.

Za trzecim razem jednak onkolodzy z Kliniki Onkologii i Chirurgii Onkologicznej IMiD włączyli leczenie w ramach niekomercyjnego badania klinicznego. – Gdy dotychczasowa terapia nie przyniosła oczekiwanych rezultatów, zaproponowaliśmy chłopcu skorzystanie z nowej metody leczenia w ramach prowadzonych badań. Dzięki niej dziś chłopak jest zdrowy i realizuje swoje marzenia. Na oddziale bywa, aby potwierdzić, że wszystko jest w porządku – podsumowuje prof. Raciborska.

– Obecnie jestem zdrowy i pełny sił. Pomimo przeciwności losu zdałem maturę i studiuję na pierwszym roku pielęgniarstwa w Wyższej Szkole Zdrowia w Gdańsku. Zostałem strażakiem Ochotniczej Straży Pożarnej, a także ratownikiem w Stowarzyszeniu Na Rzecz Ratownictwa Adiutare. Chodzę na siłownię, zdrowo się odżywiam, spełniam swoje marzenia, jestem szczęśliwy i żyję pełnią życia – mówi Nataniel.

Jak podkreślają onkolodzy, w ostatnich dekadach znacząco poprawiły się wyniki leczenia nowotworów u dzieci, osiągając nawet 80% skuteczności u pacjentów ze zlokalizowaną postacią choroby. Taki postęp ich zdaniem jest możliwy dzięki nowoczesnym terapiom, które są rozwijane w ramach intensywnie prowadzonych badań klinicznych.