Aż trudno uwierzyć w to, że kobieta była w stanie oszukać nie tylko internautów, obserwujących jej profile w mediach społecznościowych, lecz także swoich bliskich. Jej mama była przekonana, że zostanie babcią. Gdy odkryła, że wszystko było jedną wielką mistyfikacją, była w szoku.
W nie mniejszym szoku byli internauci, którzy przeczytali jej oświadczenie na Instagramie. Dziś nie jest już dostępne, ale to, co w nim napisała, trudno pojąć.
Pokazywała ciążowy brzuch, relacjonowała wizyty u lekarza
W ostatnich dniach o 22-letniej kobiecie z Airdrie w Szkocji rozpisują się nie tylko media, sam fenomen jej historii śledzą także użytkownicy TikToka czy Instagrama, którzy próbują dociec, jak to możliwe, że influencerka „wkręciła” właściwie wszystkich, którzy usłyszeli o jej ciąży.
W lutym tego roku Kira Cousins podzieliła się z fanami radosną informacją o tym, że spodziewa się dziecka. Na wyznaniu się nie skończyło, wkrótce na jej profilu w mediach społecznościowych zaczęły pojawiać się zdjęcia rosnącego ciążowego brzucha, a także fotografie sprzed gabinetu lekarskiego.
Nie zabrakło również zdjęć USG, na których internauci mieli widzieć bijące już serduszko dziecka. Wkrótce zorganizowała nawet przyjęcie gender reveal, zdradziła wówczas, że spodziewa się córeczki. Pokazywała ubranka, w które zamierza ubierać dziecko.
Zarówno bliscy jak i internauci gratulowali przyszłej mamie, ta z radością czytała, że pięknie wygląda. Fani życzyli zdrowia jej dziecku. Tym bardziej, że wkrótce kobieta przekazała smutne wieści: wyznała, że jej córka ma wadę serca.
Nietrudno wyobrazić sobie, że bliscy kobiety bardzo przejęli się tą informacją, a fani słali wyrazy wsparcia. „Mama i tata kochają cię, bez względu na to, co cię czeka” - pisała przejęta.
Nikt nie słyszał płaczu noworodka, bliscy zaczęli coś podejrzewać
Dopiero po rzekomym porodzie bliscy kobiety odkryli prawdę o tym, że nigdy nie była w ciąży, wszystko było jednym wielkim kłamstwem.
Kira zdążyła przekazać, że 10 października urodziła córeczkę Bonnie-Leigh Joyce. Podała nawet wagę noworodka: 2,4 kg, publikowała zdjęcia dziewczynki.
Wkrótce jej bliscy zaczęli podejrzewać, że coś jest nie tak. Kobieta nigdy nie pozwoliła im potrzymać dziecka, tłumacząc to troską o jego zdrowie. Rodzina nie słyszała także płaczu maluszka. Pewnego dnia do pokoju weszła mama kobiety, zszokowana odkryła, że żadnej wnuczki nie ma, bo jej córka zajmuje się... lalką.
Warto wiedzieć, że lalki reborn do złudzenia przypominają noworodki. Nie służą jednak do zabawy, ale mają działać terapeutycznie. Kupują je kobiety, które bezskutecznie starają się o dziecko lub przeżyły stratę, z którą nie potrafią się uporać. Opiekowanie się lalką, która wygląda jak śpiący noworodek, pomaga im przejść żałobę.
Wkrótce po tym, jak prawda wyszła na jaw, Kira Cousins zdecydowała się publicznie przyznać obserwatorom swojego profilu do tego, że od początku ich okłamywała.
Nie byłam w ciąży. Nie było żadnego dziecka. Wymyśliłam to i posunęłam się za daleko. Sfałszowałam wyniki badań, wiadomości, całą historię porodu i zachowywałam się, jakby lalka była prawdziwym dzieckiem
- napisała kobieta.
Okazało się, że przez kilka miesięcy nosiła protezę ciążowego brzucha, za to po rzekomych narodzinach zajmowała się lalką.

Bliscy są zszokowani tym, jak ich potraktowała
Nie tylko internauci są oburzeni kłamstwem influencerki. Kuzynki kobiety opublikowały oświadczenie, w którym opisały to, jak czują się po odkryciu prawdy. Wspominają w nim o tym, że przeżywały każdą wiadomość od Kiry, slyszały o towarzyszących jej dolegliwościach, były obecne na przyjęciu z okazji ujawnienia płci dziecka, obdarowały przyszłą mamę prezentami.
Opisały również wizytę kobiety w zakładzie pracy, współpracownicy również mieli wręczać swojej koleżance pieniądze w ramach prezentu, a jej szef miał polecić, by cieszyła się macierzyństwem i nie martwiła powrotem do pracy.
O tym, że kobieta wcale nie jest w ciąży miał nie wiedzieć nawet ojciec dziecka. Gdy sprawa wyszła na jaw, a z jej mediów społecznościowych zniknęły wszystkie zdjęcia dziecka, miał usłyszeć, że zmarło.
Wszyscy dali się nabrać! Czuję się jeszcze gorzej, bo jestem jedną z niewielu osób, które poznały to „dziecko” – jechałam autostradą z prędkością 30 km/h, bo nie chciałam wjechać na żadną przeszkodę ani przestraszyć tej chole*nej lalki!
- wyznała jedna z kuzynek kobiety.
Zobacz też ciążowe sesje zdjęciowe gwiazd. Subtelne i z pazurem: