Karmienie piersią to jeden z najtrudniejszych tematów dla młodych mam, dla wielu kobiet nawet trudniejszy niż poród. Zastoje pokarmu, zapalenia piersi, problemy z właściwym przystawianiem do piersi, problemy ze ssaniem — dla wielu kobiet to codzienność. Każda mama chce dać swojemu dziecku to, co dla niego najlepsze, dlatego walczy z całych sił, by pokonać wszystkie trudności i móc karmić niemowlę swoim mlekiem.
Czasem ta walka wymaga wielu wyrzeczeń. Godziny spędzone przy laktatorze na odciąganiu pokarmu, wizyty u konsultantek laktacyjnych, kupowanie kolejnych kapturków do karmienia, osłonek laktacyjnych — to wszystko wymaga czasu i samozaparcia, siły, którą mają w sobie młode mamy. Zdarza się jednak, że na przebieg karmienia lub jego zakończenie wpływają czynniki zewnętrzne, na które kobieta nie ma wpływu. Taka historia przydarzyła się młodej Erice.
Na pokład? Tak, ale bez laktatora
Linie lotnicze Delta Airlines zabroniły młodej mamie wniesienia na pokład samolotu laktatora. Kobieta chciała odciągać mleko podczas lotu, by po wylądowaniu móc podać je maluchowi. Linie nie zgodziły się jednak, by kobieta weszła do samolotu z oddzielnym woreczkiem na odciągnięte mleko i laktatorem, bo uznały je za odrębne elementy bagażu podręcznego. Erika Geraghty miała więc zdecydować, którą torbę zostawi na lotnisku.
Kobieta była zdumiona postawą pracowników linii lotniczych. Lot miał trwać cztery godziny, a mama chciała wykorzystać go na odciąganie pokarmu dla syna, który miał czekać na nią na lotnisku w hrabstwie Orange w Kalifornii.
"Była zalana mlekiem"
Erika ostatecznie weszła na pokład bez laktatora. Jak twierdzi linie lotnicze zmusiły ją do dokonania wyboru, przez co w czasie podróży odczuwała ogromny dyskomfort. Jej piersi były wypełnione mlekiem, którego nie mogła odciągnąć. Nie tylko czuła się z tym źle fizycznie, ale i psychicznie. Na jej bluzce pojawiły się mokre plamy z ciężkich, wypełnionych pokarmem piersi.
Po wylądowaniu kobieta zdecydowała się pozwać linie lotnicze. W pozwie napisała, że na skutek decyzji pracowników linii lotniczych podróżowała "zalana własnym mlekiem tryskającym z jej piersi". Trauma spowodowana tą sytuacją miała również negatywnie wpłynąć na dalszy proces karmienia piersią dziecka.
Linie Delta Airlines komunikują na stronie otwartość i empatię względem młodych matek. "Delta w pełni popiera prawo kobiet do karmienia piersią na pokładach samolotów Delta i Delta Connection oraz w obiektach Delta. Odciąganie pokarmu jest dozwolone na pokładzie" - czytamy na stronie przewoźnika. W przypadku Eriki stało się jednak inaczej. Nie wiadomo, jak sąd rozstrzygnie spór.