Kiedy Marie Clare Tully zaczęła rodzić, była w 23. tygodniu ciąży. Trafiła do szpitala z ostrymi bólami - okazało się, że jest w trakcie porodu. Próbowała ukryć przed lekarzami bóle porodowe, ponieważ desperacko nie chciała, żeby synek urodził się tak wcześnie. To się oczywiście nie udało.
Trwała pandemia, więc malec został poddany izolacji na oddziale dla wcześniaków. Jego rodzice mogli zobaczyć go dopiero po 40 godzinach od porodu i tylko dlatego, że lekarze kazali im pożegnać się z synkiem. Nie dawali nadziei na to, że Hektor, urodzony przed terminem i z wieloma wadami rozwojowymi, przeżyje jeszcze choćby jeden dzień.
Ale mylili się. 12 listopada Hecotr obchodził pierwsze urodziny. "To nie było łatwe 12 miesięcy, ale najszczęśliwsze w moim życiu" - powiedziała jego mama.
Jak wcześniak dogania rówieśników? Rozmowa z neonatologiem
Gdy przeżył 1 dzień, czekaliśmy na jedenasty...
Marie Clare pochodząca z Edynburga, udzieliła wywiadu w lokalnej stacji radiowej w dniu obchodzonym na całym świecie jako Dzień Wcześniaka. Dokładnie 5 dni po tym, jak jej synek, urodzony w 23. tygodniu ciąży, obchodził swoje pierwsze urodziny. Marie Clare wspominała w wywiadzie, jak trudne były dla niej pierwsze chwile po porodzie. Postęp medycyny sprawił, że można uratować dzieci urodzone już w 22. tygodniu życia, ale statystyki pokazują, że przeżywa tylko 4 na 10 takich maluchów. Lekarze nie dawali jej dziecku szans na przeżycie, mówiąc, że przeżyje jeden dzień, dlatego ona i jej maż Angus mieli się z nim pożegnać.
- Pokazali mi go, kiedy się urodził, pozwolili pocałować, a potem owinięto go w folię, żeby było mu ciepło i pognano z nim na intensywną terapię na oddziale neonatologicznym - opowiadała mama chłopca w wywiadzie dla planetradio.co.uk.
- Po 40 godzinach mieliśmy możliwość spędzenia z nim trochę czasu, aby się pożegnać. Lekarze spytali, czy go reanimować. Zakochaliśmy się w Hectorze, powiedzieliśmy, żeby go ratowali. Ale mieliśmy świadomość, że nie pożyje długo. Gdy przeżył 1 dzień, czekaliśmy na jedenasty, potem na sto jedenasty... - opowiadała kobieta.
259 dni w szpitalu
Gdy mały przebywał w inkubatorze, jego rodzice nie mogli nawet go przytulić. Postanowili czytać mu i śpiewać piosenki, żeby potem rozpoznał po nich swoich rodziców. - Trzeba znaleźć sposób, w jaki możesz wyrazić swoją miłość do dziecka, a dla nas było to czytanie i śpiewanie. W tej beznadziejności musieliśmy znaleźć coś, na czym mogliśmy się skupić - powiedziała Marie Clare.
Po 42 dniach lekarze odłączyli Hectora od respiratora i powiedzieli jego rodzicom, że przeżyje. Do domu pojechał jednak dopiero pół roku po urodzeniu.
Nadal jest stałym pacjentem Królewskiego Szpitala dla Dzieci i Młodzieży w Edynburgu. W pierwszym roku swego życia spędził 259 dni w szpitalu, przeszedł 15 operacji i 25 razy trafiał na pogotowie ratunkowe.
Ma wodogłowie, co oznacza, że płyn rdzeniowy nie może krążyć prawidłowo, przewlekłą chorobę płuc, retinopatię, bezdech senny i jest karmiony sondą. Ale pokonał przeciwności losu i jest radosnym, uśmiechniętym dzieckiem.
Najszczęśliwszy rok w życiu
Hector skończył roczek w sobotę 12 listopada, co zdaniem rodziców jest cudem - pamiętają, jak marzyli o tym, żeby Hector przeżył chociaż tydzień.
Marie Clare w wywiadzie dla radia powiedziała, że gdyby mogła przekazać wiadomość każdej mamie, która urodziła właśnie przedwcześnie swoje dziecko, to byłoby to przesłanie nadziei.
- Na początku bardzo łatwo jest pomyśleć, że nie ma wyjścia, ale trzeba mieć zaufanie do lekarzy i wierzyć, że zrobią wszystko, co w ich mocy - powiedziała mama Hectora.
Mama chłopca uważa, że ostatnie miesiące były trudne, ale najszczęśliwsze w jej życiu. - Jestem z niego taka dumna. On jest cudem i jestem z niego bardzo dumna. Przeszliśmy przez to dzięki modlitwom wieku osób, a teraz dbamy o to, by otaczać go miłością, radością, aby czuł się absolutnie uwielbiany.