Jak przeżyć poród, nie zwariować i jeszcze zachować fason? Sprawdź, co radzi Stary

2019-10-30 11:34

Sprawa jest poważna, bo dotyczy czegoś co jest niepowtarzalne. Dlatego szkoda, żeby w tym wyjątkowym momencie wdarły nam się na scenę jakieś nieprzewidziane trudności. I choć to nie Ty jesteś głównym aktorem tego widowiska, to powinieneś mieć się na baczności.

Jak przeżyć poród i nie zwariować?
Autor: Getty Images

Spis treści

  1. Logistyka – czyli droga na porodówkę i zabezpieczenie tyłów
  2. Udało się, więc lifehack działa
  3. Prowiant – czyli nie ma co zgrywać twardziela
  4. Siedlisko – czyli posprzątać chałupę
  5. Inne mniej istotne rzeczy – które w dniu porodu są super ważne

Jak zwykle trzeba wiedzieć, że każdy dzień w czasie trwania ciąży to wielkie wydarzenie. Raz masz święto pysznych ogórków kiszonych i bombelkowej czekolady, których poprawiny zwykle spędza się w toalecie [technicznie nie Ty, ale też bierzesz udział w zabawie]. Oczywiście są też święta kalendarzowe – badania, usg, wybór łóżeczka, ubranek, szpitala i tralala. Są też te milowe kroki czyli dowiadujesz się o dziecku, dowiadujesz się jaka płeć, dowiadujesz się czy dostałeś kredyt i w końcu dowiadujesz się kiedy – plus/minus zdarzy się przyjście na świat nowego członka rodziny.

Technicznie wiadomo o dacie porodu jakoś na początku całej zabawy w ciąże. Tym bardziej determinuje to przyszłego ojca do tego, żeby tego dnia, dobrze ogarniać. Jest szereg rzeczy, o które musisz zadbać. I oczywiście, ktoś zaraz powie – i tak ojciec nie ma wpływu na sukces i powodzenie akcji porodowej. Zaryzykuję twierdzenie, że wpływ jest znaczny, a nawet jeśli nieco mniejszy, to i tak super jest chyba być ojcem – wspomnianego wcześniej sukcesu porodowego.

Logistyka – czyli droga na porodówkę i zabezpieczenie tyłów

Wyobraź sobie, że jest jak w filmie: Ona nagle zaczyna rodzić, a Ty nie wiesz którędy na Giewont. Niepotrzebne nerwy. Żeby uniknąć serialowych kłopotów rodem z paradokumentów, sprawdź jak najszybciej dotrzeć do szpitala. Skróty, osiedla, omijanie korków. Lepiej to wiedzieć niż potem żałować. Kobieta ma także za zadanie przygotować sobie torbę z najpotrzebniejszymi rzeczami do szpitala. Ubranka, ciuchy, staniki, ładowarka, piżama, kapcie itd. Fajnie gdy sam to spakujesz. Gdy trzeba będzie coś podać na porodówce, to nie będzie popłochu tylko wyciągniesz dokładnie to, co jest w danej chwili potrzebne. Coś jak losowanie totolotka tylko bez ryzyka, że nie wygrasz.

Z własnego podwórka podpowiadam, by wozić w samochodzie podkłady dla dorosłych. Jak odejdą wody, to można szybko podłożyć i uratować tapicerkę. Sam nigdy nie znalazłem się w podobnietrudnej sytuacji, a wspomniany podkład wykorzystałem, gdy kluczyk mi się wturlał pod auto i nie chciałem sobie uwalić jasnych spodni.

Udało się, więc lifehack działa

Protip: Dobrym pomysłem będzie, by na ostatniej porodowej prostej, wskazówka paliwa w samochodzie wskazywała co najmniej połowę. Różnie bywa w korkach, a gdy sprawy są na ostrzu noża to nie ma czasu na tankowanie. Parking w stronę wyjazdu też może zapewnić kilka cennych minut.

Prowiant – czyli nie ma co zgrywać twardziela

Bez jedzenia poród może być straszną udręką dla organizmu. Zakładając że jesteś obecny przy porodzie, warto wrzucić do kieszeni batona albo pięć. Człowiek się stresuje, poci, elektrolity uciekają. A umysł musi być jak scyzoryk, żebyś bez problemu mógł podać rodzącej matce butelkę wody i nie pomylić jej z kroplówką.

Polskie szpitale najczęściej nie rozpieszczają pacjentek, dlatego żarcie bywa bardzo słabe. Pudełka z jedzeniem to jakieś wyjście, ewentualnie torba z maka w zapasie na pyszności z domu – to warto mieć. Niestety polska rzeczywistość jest taka, że pacjentki raczej w większości nie mogą jeść podczas wydobywania dzieci. Dlatego nie ma co drażnić lwa i swój przydział żarcia konsumować za parawanem. Niech się dziewczyna nie męczy. Po co jej dokładać.

Protip: Warto zmobilizować rodziców i teściów do robienia jedzenia o długiej dacie przydatności. Popularnie, słoiki. Będą czuli się potrzebni, a zajęci wekowaniem nie będą mieli czasu na setki smsów: czy to już? i jak ja rodziłam, to kiedyś to dopiero było...

Siedlisko – czyli posprzątać chałupę

Im więcej zrobisz przed przybyciem do domu nowego członka rodziny, tym łatwiej będzie się ogarnąć. Warto odkurzyć, pomyć to i owo [ewentualnie poprosić kogoś do sprzątania, jeśli masz to w budżecie]. Fajnie gdy mieszkanie jest przewietrzone, kwiatki podlane i w lodówce znajdzie się coś oprócz światła. Co bardziej ambitni mogą też odmalować ściany, położyć nową boazerię i listwy przypodłogowe. Generalnie inicjatywa słuszna, ale żeby nie zostawić bajzlu.

Protip: jeśli teściowie – ojcowie się nie znają to warto ich zagonić do wspólnej roboty. Malowanie, tynkowanie, tankowanie. Robota zrobi się sama, a ewentualny pożar ugasisz, zanim ten zdąży strawić wasze relacje.

Inne mniej istotne rzeczy – które w dniu porodu są super ważne

Mowa tu o urlopie, tak żeby załatwić z szefem, że jesteś na wylocie i nagle będziesz musiał się wyrwać od projektu. Warto wziąć też trochę witamin: magnezu i innych supli, tak żeby ręce nie trzęsły się przy noworodku. Na salę porodową zabierz także zegarek. Jak małe się urodzi i pępowina jeszcze dynda, to lekarz pyta, wszystkich, która godzina [jakby faktycznie nie miał co wtedy robić]. To moment, w którym się odzywasz – podajesz czas i oni wpisują to do dokumentów szpitalnych.

Na szkołach rodzenia mówi się też ojcom: Panowie – jak będzie poród, to proszę do szpitala przyjść w koszuli. I nie to, że to uroczysta okazja – bo z grubsza wiadomo, że po porodzie bywa pite i pępkowe i tak będzie i tak. Chodzi o sytuację, w której poród naturalny zamienia się w cesarskie cięcie i ojciec ma wykonać tzw. kangurowanie. Czyli kładą Ci bobasa na klacie i masz tulić. Matka wtedy się wybudza, a Ty zadajesz sobie pytanie: dlaczego nie poszedłem na siłkę, zanim zobaczyły mnie pielęgniarki?

Protip: Najlepszą weselną koszulę lepiej zostaw w szafie. Weź taką którą lubisz, ale bez przesady. Super gdyby nie śmierdziała niedźwiedzim potem, po prostu. Poza tym i tak wszystko co przyniesione ze szpitala trzeba wyprać w 90-ciu stopniach [bakterie i dziadostwo]. Dlatego z tej koszuli raczej możesz zrobić sobie kalesony niż założyć ją jeszcze kiedyś do pracy.

I pamiętaj, korzystaj w stu procentach z czasu gdy jesteś sam w domu i czekasz na przybycie nowo narodzonych [najlepiej jakbyś sam ich przywiózł, ale jak teść się zadeklaruje to czemu nie]. Toczas, w którym jesteś na jedynym w swoim rodzaju urlopie, który raczej powtórzy się za kilka dobrych lat. Nadużywaj konsoli, pizzy i meczyków. Przez najbliższe miesiące na pewno Ci to nie grozi.

Więcej artykułów Szymona i innych odjechanych Ojców znajdziesz na stronie jestemtwoimstarym.pl

Szymon Kępka
Szymon Kępka
Reporterski mikrofon z 8 letnim bagażem doświadczeń radiowych i telewizyjnych. Jest tam gdzie trzeba być. Rzeczy niemożliwe realizuje od ręki, cuda natychmiast, paczka pieluch w niehandlową niedzielę? - proszę bardzo! Potrafi spakować wszystko i wszystkich do passata kombi. Prywatnie ojciec kilkumiesięcznej Marii. Pieluchy przewija szybciej niż mechanicy wymieniają koła w formule jeden.
Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.

NOWY NUMER

POBIERZ PORADNIK! Darmowy poradnik, z którego dowiesz się, jak zmienia się ciało kobiety w ciąży, jak rozwija się płód, kiedy wykonać ważne badania, jak przygotować się do porodu. Pobieram >

Pobieram
poradnik ciaza