Spis treści
- Jak można przygotować się do porodu?
- Nie zawsze też wszystko przebiega prawidłowo...
- Podobno noworodki, choć tak bardzo do siebie podobne, mają różne temperamenty?
- Poród to wydarzenie niezwykle intymne i trudne. Jak rodzące kobiety zachowują się na sali porodowej? Czy można je jakoś poklasyfikować?
- A przyszli tatusiowie? Czy to dobrze, że są na sali porodowej?
- Przyszli rodzice podczas porodu powinni...
- Porody przebiegają dziś w zupełnie innych warunkach niż kilkanaście lat temu. Szpitale stały się przyjazne rodzącym...
Przyszli rodzice podczas porodu powinni...
– Zachować spokój i być dobrze zorganizowani. Kobiety w czasie porodu działają instynktownie. Wiedzą, że nadszedł ten moment, i starają się współpracować z personelem. Z mężczyznami bywa gorzej. Mają poczucie, że muszą być dzielni i poradzić sobie w tej trudnej sytuacji, że muszą nieść pomoc – tylko nie wiedzą, jak. Zajmują więc personel licznymi pytaniami dotyczącymi na przykład prędkości przewijania się papieru w aparacie KTG.
Jak można przygotować się do porodu?
– Nie da się przewidzieć, jak będzie przebiegał poród, dlatego nie można się do niego w stu procentach przygotować. Natomiast można podejmować działania, które mogą pomóc w trakcie porodu, np. wykonywać ćwiczenia rozciągające mięśnie krocza, przez całą ciążę masować krocze, by poprawić jego elastyczność, nauczyć się prawidłowego oddychania w trakcie skurczów. Należy jednak pamiętać, że każdy poród jest inny. Także u kobiet, które wielokrotnie rodziły, za każdym razem przebiega on inaczej. Poród to niezwykle dynamiczne wydarzenie. Sytuacja zmienia się z minuty na minutę.
miesięcznik "M jak mama"Nie zawsze też wszystko przebiega prawidłowo...
– Czasem trzeba zrobić cesarskie cięcie albo – kiedy poród jest zaawansowany – ukończyć go zabiegowo. Są kobiety, które taki niefizjologiczny poród traktują jako porażkę, a przecież narodziny dziecka to nie zawody sportowe! Przebieg porodu zależy od warunków położniczych. Najważniejsze, by urodziło się zdrowe dziecko.
Podobno noworodki, choć tak bardzo do siebie podobne, mają różne temperamenty?
– Oczywiście, że tak. Noworodki mają własne osobowości, co widać już od pierwszych chwil po narodzeniu. Są noworodki zaciekawione światem – rozglądają się wokół szeroko otwartymi oczami. Są też nadwrażliwcy – wszystko je denerwuje. Albo mali sybaryci: przypinają się do piersi mamy tuż po przyjściu na świat. Każdy jest inny i najpiękniejszy dla swoich rodziców.
Poród to wydarzenie niezwykle intymne i trudne. Jak rodzące kobiety zachowują się na sali porodowej? Czy można je jakoś poklasyfikować?
– Różna jest tolerancja bólu porodowego i nastawienie do samego porodu. Większość kobiet w czasie trwania ciąży nabiera pewności, że chce urodzić drogami natury. Jeśli pod koniec ciąży lub w trakcie porodu pojawią się wskazania do cięcia cesarskiego, są bardzo rozczarowane i w jakimś sensie czują się niespełnione. Szczególnie jeśli rodzą pierwszy raz. Wśród tych kobiet wyobrażenie o przebiegu porodu nie do końca jest zgodne z rzeczywistością. Czasem przecież trwa on bardzo długo, ból może być trudny do zniesienia, a poród może skończyć się zabiegowo, czyli przy użyciu próżniociągu położniczego lub kleszczy (to 10–15 proc. porodów). Druga grupa rodzących to kobiety, które z różnych powodów obawiają się porodu naturalnego i uważają, że sobie nie poradzą. Przekonanie takiej pacjentki do próby porodu drogami natury jest bardzo trudne i często współpraca w czasie porodu jest zaburzona.
A przyszli tatusiowie? Czy to dobrze, że są na sali porodowej?
– Tatusiowie uczestniczący przy porodzie są dziś oczywistością. Mają prawo uczestniczyć w narodzinach własnego dziecka i często bardzo się angażują. Obecność bliskiej osoby jest bardzo potrzebna rodzącej. Większość tatusiów chce zostać i przeciąć pępowinę, choć czasem wychodzą na sam moment porodu. Miałam kiedyś na sali tatusia, który nie chciał widzieć narodzin syna. Poród odbywał się dość szybko, bo to było trzecie dziecko tej pary. Kiedy zbliżał się drugi okres porodu, nagle przypomniało mu się, że musi natychmiast wyprowadzić psa i szybko oddalił się z sali porodowej. Powrócił za pół godziny i szczęśliwy witał w kąciku noworodka swojego kolejnego potomka. Okazało się, że przy każdym poprzednim porodzie też znikał w kulminacyjnym momencie.
Porody przebiegają dziś w zupełnie innych warunkach niż kilkanaście lat temu. Szpitale stały się przyjazne rodzącym...
– Obserwuję te zmiany nie tylko jako lekarz. Pamiętam, jak zatrzasnęły się drzwi izby przyjęć przed nosem mojego męża, kiedy rodziłam moje pierwsze dziecko. Kazano mu zadzwonić za kilka godzin, to może coś będzie wiadomo. Po porodzie kilka razy upewniano się, czy rzeczywiście chcę, aby dziecko było ze mną cały czas. Następnie w szpitalu ogłoszono całkowite wstrzymanie odwiedzin z powodu rzekomej grypy i przez trzy doby nie widziałam nikogo z rodziny. Nikt też nie pomagał mi w karmieniu piersią. Teraz to wszystko się zmieniło. Dla rodzących kobiet pewne standardy są już oczywiste. Teraz dla odmiany w oddziałach położniczych jest zbyt dużo odwiedzających. Myślę, że liczna rodzina noworodka może podzielić się na grupki dwuosobowe i na zmianę – nie krępując innych matek karmiących – odwiedzać mamę i dziecko w szpitalu.