- Badania rezonansem magnetycznym dowodzą, że mózg malucha fizycznie nie ma jeszcze narzędzi do samokontroli
- Eksperci wskazują na 5 popularnych reakcji rodziców, które zamiast pomagać, tylko nasilają dziecięcą złość
- Ignorowanie ataku histerii nie uczy dziecka radzenia sobie z emocjami, a wręcz nasila problem w przyszłości
- Spokojna postawa rodzica w trudnej sytuacji jest dla dziecka najważniejszą lekcją zarządzania uczuciami
- Amerykańska Akademia Pediatrii wyjaśnia, jak proste komunikaty pomagają dziecku kontrolować swoje zachowania
Napady złości u dziecka. Dlaczego to nie „złe zachowanie”, a naturalny etap rozwoju?
Każdy rodzic zna ten scenariusz: chwila nieuwagi w sklepie lub zmęczenie po całym dniu i nagle podłoga staje się sceną głośnego protestu. Choć napady złości u maluchów bywają dla nas niezwykle trudne, warto pamiętać, że nie są one przejawem „złego zachowania”, a zupełnie naturalnym etapem rozwoju neurologicznego (czyli procesu, w jaki dojrzewa mózg i cały układ nerwowy dziecka). Jak informują eksperci z Child Mind Institute, szczyt takich zachowań przypada najczęściej na okres między drugim a trzecim rokiem życia. Dziecięca histeria jest wtedy po prostu wyrazem frustracji, z którą maluch nie potrafi sobie jeszcze inaczej poradzić.
Potwierdza to Amerykańska Akademia Psychiatrii Dzieci i Młodzieży (AACAP), wskazując, że niemal wszystkie dzieci w wieku od 18 miesięcy do 3 lat przechodzą przez ten etap, a typowy atak złości trwa od dwóch do piętnastu minut. Naukowe podstawy tych zachowań są bardzo solidne. Jak czytamy w analizie przytoczonej przez aplikację Heloa Health, badania rezonansem magnetycznym (MRI) dowodzą, że te części mózgu, które odpowiadają za samokontrolę, są u malucha wciąż „w budowie” i pozostaną w tej fazie co najmniej do 5. roku życia. Oznacza to, że dziecko fizycznie nie ma jeszcze w pełni rozwiniętych narzędzi do zarządzania silnymi emocjami. Potwierdzają to także polskie obserwacje. Według danych Narodowego Centrum Edukacji Żywieniowej PZH, dopiero u dzieci w wieku wczesnoszkolnym (6-9 lat) widać wyraźny postęp w kontrolowaniu emocji, co pokazuje, jak długim i naturalnym procesem jest dojrzewanie układu nerwowego.
„Uspokój się!” i 4 inne reakcje, które tylko nasilają dziecięcą histerię
W ferworze dziecięcej histerii łatwo jest sięgnąć po słowa, które mają szybko uspokoić sytuację. Jednak niektóre z nich, choć wypowiadane w dobrej wierze, mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. Eksperci z Child Mind Institute ostrzegają, że komunikaty takie jak „nie złość się”, „przestań płakać” czy „uspokój się” wysyłają dziecku sygnał, że jego uczucia są niewłaściwe i nieakceptowane. Podobnie szkodliwe bywają sarkastyczne komentarze w stylu „no tak, życie jest naprawdę ciężkie”. Małe dziecko nie rozumie sarkazmu i może odebrać takie słowa jako wyśmiewanie. Niezwykle ważne jest też, aby nie brać do siebie słów wypowiadanych przez malucha w złości, na przykład „nienawidzę cię”. To jedynie nieporadny sposób, w jaki próbuje ono wyrazić swoją ogromną frustrację, a nie prawdziwa ocena waszej relacji.
Nieskuteczną, a nawet szkodliwą strategią jest również ignorowanie dziecka w trakcie ataku złości. Jak wyjaśnia organizacja Nurtured First, takie podejście nie uczy malucha, jak radzić sobie z trudnymi emocjami, a wręcz przeciwnie, może prowadzić do nasilenia problemu, czyli częstszych i bardziej intensywnych wybuchów w przyszłości. Zamiast tego, kluczowe jest zachowanie spokoju przez samego rodzica. Specjaliści z Child Mind Institute podkreślają, że spokojna postawa opiekuna nie tylko pomaga dziecku szybciej się wyciszyć, ale przede wszystkim jest dla niego najlepszą lekcją. Rodzic, który sam potrafi opanować nerwy w trudnej sytuacji, staje się dla dziecka najważniejszym przewodnikiem po świecie uczuć.

Co pomaga na co dzień i kiedy napady złości powinny skłonić do szukania pomocy?
Skoro wiemy już, czego unikać, warto zastanowić się, co tak naprawdę pomaga. Kluczem jest zmiana perspektywy: zamiast walczyć z emocjami dziecka, możemy stać się dla niego przewodnikiem po tym trudnym świecie. Zgodnie z zaleceniami Amerykańskiej Akademii Pediatrii (AAP), dobrym pomysłem jest nazywanie i akceptowanie uczuć dziecka za pomocą komunikatów, takich jak: „widzę, że jest ci bardzo przykro, bo musieliśmy już wyjść z placu zabaw”. Pomocne może być również dawanie dziecku ograniczonego wyboru w prostych sytuacjach, co daje mu poczucie kontroli, a także nauka prostych technik relaksacyjnych, na przykład wspólne branie głębokich oddechów. To nie tylko teoria – badanie opublikowane na łamach „European Child & Adolescent Psychiatry” wykazało, że ciepła, wspierająca atmosfera w domu ma realny wpływ na to, jak rozwija się mózg nastolatka w obszarach odpowiedzialnych za panowanie nad emocjami.
Co jednak zrobić, gdy czujemy, że sytuacja nas przerasta, a napady złości są wyjątkowo częste i intensywne? Warto wiedzieć, że poszukiwanie profesjonalnego wsparcia w Polsce bywa wyzwaniem. Jak wynika z analizy systemu opieki psychiatrycznej dzieci i młodzieży opublikowanej w bazie PubMed Central (PMC), w naszym kraju ponad pół miliona dzieci może cierpieć na różne zaburzenia psychiczne, jednak większość z nich nie otrzymuje odpowiedniej pomocy. Mimo trwającej reformy systemu wciąż brakuje specjalistów, a kolejki bywają bardzo długie. Ten problem wpisuje się w szerszy, globalny kontekst, o którym informuje Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). Mimo tych trudności, warto szukać pomocy i pamiętać, że każdy napad złości to nie porażka wychowawcza, ale okazja, by nauczyć dziecko czegoś niezwykle cennego na przyszłość: jak radzić sobie z wielkimi uczuciami i że zawsze może liczyć na nasze wsparcie.