W ostatnich tygodniach obserwuje się duży wzrost zachorowań na boreliozę wśród dzieci. Pediatrzy coraz częściej mają do czynienia z objawami boreliozy wskazującymi na zakażenie.
Jednym z nich jest rumień wędrujący. Warto wiedzieć, że nie pojawia się on w każdym przypadku, co więcej - rodzice mogą go nie dostrzec, tym bardziej że rumień wędrujący może pojawić się w innym miejscu niż to, w którym w skórę wbił się kleszcz.
Rumień wędrujący czy ukąszenie owada?
Pediatra Łukasz Grzywacz, który swoją fachową wiedzą dzieli się z rodzicami maluchów na Instagramie, opublikował zdjęcie zaczerwienienia na skórze. To kolejny z cyklu postów dotyczących różnicy między rumieniem wędrującym a śladem po ukąszeniu meszki czy komara.

Na zdjęciu nadesłanym przez jedną z mam obserwujących profil lekarza, widzimy zmianę na dłoniach dziecka.
Zmiany okrągłe, płaskie, zaczerwienione, niektóre z delikatnym przejaśnieniem w środku
- opisuje lekarz.
8-latka została skierowana do alergologa, wypisano receptę na lek przeciwhistaminowy i maść ze sterydem. Rezultatu leczenia jednak nie było, bo zmiany powiększały się, a w środku coraz bardziej widoczne było przejaśnienie.
Tak wyglądał rumień mnogi - objaw boreliozy
Okazało się, że były to właśnie zmiany boreliozowe, które później zostały potwierdzone badaniami serologicznymi. Rumień wędrujący mnogi to wczesna, rozsiana postać.
Jak wyjaśnia lekarz, krętki boreliozy rozsiały się drogą krwi i chłonki po skórze całego ciała. Dopiero po wdrożeniu antybiotykiem ustąpiły.
W boreliozie nie zawsze występuje taki klasyczny rumień boreliozowy, powiększający się rumień, wędrujący. Czasami pojawią się mniejsze, satelitarne zmiany i tych potrafi być kilka do kilkunastu
- zaznacza pediatra Łukasz Grzywacz.
Jak dodaje, po przeleczeniu nie trzeba, a nawet nie należy robić badań krwi, ponieważ przeciwciała IgM i IgG świadczą tylko o kontakcie z krętkiem, a nie o aktywnym zakażeniu. Mogą utrzymywać się nawet przez kilka lat po wyleczeniu.