Mama pięcioraczków rozwija temat skargi do GOPSu. „Sprawa idzie do prokuratury”

2024-04-11 10:45

Rodzina pięcioraczków z Horyńca powoli zadomawia się w Tajlandii. Gdy emocje związane z wyjazdem powoli opadają, pani Dominika zdradza więcej szczegółów odnośnie donosu, z którym musieli się zmierzyć przed wyjazdem. Mówi wprost o problemach z policją i prokuraturą. „To jest bardzo poważne przestępstwo” - słyszymy w jej tiktokowej rolce.

Mama pięcioraczków mówi więcej o problemach z donosem.
Autor: TikTok screenshot Mama pięcioraczków mówi więcej o problemach z donosem.

O rodzinie Dominiki i Vincenta Clarke wszyscy usłyszeli na początku 2023 roku. To właśnie wtedy na świat przyszły słynne pięcioraczki z Horyńca, które jak się okazało, w domu miały już liczne starsze rodzeństwo.

Niestety jedno z dzieci, chłopczyk o imieniu Henry, zmarł niedługo po porodzie. Lekarze długo walczyli też o życie Charlesa, który musiał zostać w szpitalu dużo dłużej niż jego trzy siostry. Teraz, gdy cała rodzina jest razem, a pięcioraczki wystarczająco urosły, państwo Clarke zadecydowali o wyprowadzce z Polski do Tajlandii. Jak się jednak okazuje, ta decyzja wiązała się z niemałymi kłopotami. 

Przeczytaj: Mama pięcioraczków o trudach przeprowadzki. „Było kilka życzliwych osób, które zrobiły na nas donos”

Spis treści

  1. Donos na rodzinę pięcioraczków. Utrudnił dni przed wyjazdem
  2. Wyjazd rodziny pięcioraczków stał pod znakiem zapytania
Rodzina pięcioraczków z Horyńca w Tajlandii. Czy dzieci porzuciły szkołę? Pani Dominika zaskoczyła wszystkich

Donos na rodzinę pięcioraczków. Utrudnił dni przed wyjazdem

Choć podróż wielodzietnej rodziny do Tajlandii trwała aż 36 godzin, to jak pokazała pani Dominika w swoich mediach społecznościowych, była doskonale zorganizowana. Rodzice zrobili wszystko, by ich dzieci miały zapewniony komfort. Zanim jednak udało im się wcielić plany przeprowadzki w życie, mieli spore nieprzyjemności.

– Nie mogłam o tym mówić wcześniej, bo było kilka życzliwych osób, które zrobiły na nas donos, że wywozimy dzieci do dżungli, że nie mamy warunków w podróży… Przed wyjazdem miałam kontrolę policyjną, kontrolę z MOPSu i różne inne problemy – zdradziła wielodzietna mama na swoimi Instagramie tuż po wylądowaniu w Tajlandii.

Pani Dominika pokazała też piękny dom z basenem, udowadniając, że jej dzieci mają zapewnione świetne warunki. 

Wyjazd rodziny pięcioraczków stał pod znakiem zapytania

O donosie pani Dominika dowiedziała się na kilka dni przed wyjazdem, gdy była w Krakowie sprzedać rodzinny samochód.

– Sprawa była na tyle poważna, że została powiadomiona policja, która miała nas odwiedzić, żebyśmy złożyli swojej zeznania. Nie mogę tu pewnie powiedzieć, co to za pani, chociaż wiem. Napisała dwie strony różnych zarzutów, w tym bardzo poważne paragrafy. Że porywamy dzieci, że nie zapewnimy im godnych warunków, że dzieci podczas podróży nie będą miały dostępu do mleka, ani do pampersów, że narażamy zdrowie i życie dzieci. A to już jest bardzo poważne przestępstwo – wymienia mama pięcioraczków na  TikToku.

Sprawa wymagała więc natychmiastowego wyjaśnienia, bo gdyby policja uznała któryś z zarzutów za prawdopodobny, mogłaby uniemożliwić rodzinie wyjazd z kraju.

– Moim zadaniem było napisanie oświadczenia dla GOPSu, który dokumentował, że te warunki są zapewnione dzieciom. (…) Musiałam przesłać potwierdzenia rezerwacji. (…) Policja i prokuratura oczywiście mają taką władzę, żeby uniemożliwić wyjazd, jeśli coś by im się nie zgadzało – powiedziała.

Ze słów pani Dominiki można wywnioskować, że to nie koniec jej przygody w tym temacie.

– Sprawa idzie do prokuratury. Żeby wyczyścić swoje imię, muszę oskarżyć tą panią o zniesławienie – przyznała Clarke.

Zobacz też: Mama pięcioraczków mówi, co ze szkołą w Tajlandii. "Mamy plan A, B i C"