Rodzice z niepełnosprawnością walczą o synka. Na Antosia czeka piękne łóżeczko, wózek, nosidełko i ubranka

2025-07-04 12:45

Odebrano im dziecko, ponieważ oboje zmagają się z niepełnosprawnościami. Antoś w wieku 4 miesięcy trafił do rodziny zastępczej. Jest teraz 500 km od rodziców biologicznych. Patrycja i Łukasz mieszkają w Lwówku Śląskim. W 50-metrowym, zadbanym mieszkaniu, gdzie brakuje tylko ich synka.

Rodzice z niepełnosprawnością walczą o synka. Na Antosia czeka piękne łóżeczko, wózek, nosidełko i ubranka

i

Autor: Getty Images

Decyzja szpitala, by powiadomić MOPS po narodzinach Antosia, oburzyła opinię publiczną. Wiele osób nie może się pogodzić z decyzją, która nie pozwoliła rodzicom z niepełnosprawnościami zajmować się synkiem.

W domu czeka na Antosia łóżeczko i ubranka

Poznali się dwa lata temu. Miłość spadła na nich jak grom z jasnego nieba. Nie mieli żadnych wątpliwości, że chcą razem spędzić życie, mieć rodzinę...

Każdemu jest ciężko. Każdy może mieć jakieś trudności. Ale my chcieliśmy mieć dziecko. My się kochamy. Planowaliśmy, żeby na początku po urodzeniu dziecka pojechać z dzieckiem na jakiś czas do mamy Patrycji, tam zamieszkać, żeby Patrycja doszła do siebie po urodzeniu dziecka, a ja miałem się wszystkiego poduczyć. I potem mieliśmy wrócić tu do siebie i sobie mieszkać razem

- mówi pan Łukasz dziennikarzom z portalu lwowecki.info.

Mają własne mieszkanie. Na parterze. Schludnie urządzone i... przygotowane na to, by zamieszkało w nim malutkie dziecko. Jest dziecięce łóżeczko, ubranka, nosidełko, wózek. 

Po nagłośnieniu dramatu rodziców zgłosili się przedsiębiorcy, którzy chcą wyremontować mieszkanie, tak by było jeszcze bardziej przystosowane do potrzeb mamy na wózku. 

Zdrowy chłopiec skazany na pierwsze miesiące w szpitalu. Rodzice mogli tylko go odwiedzać

Tuż po tym, jak Antoś przyszedł na świat, dowiedzieli się, że ich synek trafi do pieczy zastępczej. Nie pomogły zapewnienia bliskich, że pomogą młodym przy dziecku.

Pierwsze 3 miesiące życia chłopiec spędził w szpitalu. Nie w swoim domu. Rodzice odwiedzali go wtedy codziennie. Zatrudnili adwokata. Ale przyszedł dzień, w którym znalazła się rodzina zastępcza... 500 km od Lwówka. Antoś wyjechał. 

Jego rodzice nie kryją, że są wdzięczni wszystkim, którzy stanęli po ich stronie. Mecenasowi, który zajmuje się ich sprawą od samego początku. Dziennikarzom TVP i tysiącom osób, które wierzą, że uda im się odzyskać dziecko.

Niestety, mimo nagłośnienia ich dramatu - odrkęcenie decyzji "systemu" o odebraniu synka nie jest łatwe. Pełnomocnik rodziców złożył w sądzie wniosek o tzw. urlopowanie dziecka - chodzi o to, by synek mógł przyjechać do rodziców, choć na kilka lub kilkanaście dni.

Zanim sąd podejmie decyzję o powrocie na stałe - trzeba czekać na wywiad kuratorski, na powołanie biegłych i na ich opinie... Do tego zeznania świadków, opinie z miejscowego MOPS... To wszystko może ciągnąć się miesiącami. Rodzice nie poddają się. Wiedzą, że "system" nie jest po ich stronie, ale nie wyobrażają sobie, by ich synek nie wrócił do domu.

Wiadomo też, że  dramatowi Antosia przygląda się również Biuro Rzecznika Praw Dziecka.