MOPS bezpodstawnie odebrał matce trójkę dzieci? "Chcą się wykazać" po śmierci Kamilka

2023-05-25 13:58

O wstrząsającej historii donoszą dziennikarze eska.pl. W Dąbrowie Górniczej pracownicy MOPS-u odebrali matce trójkę dzieci. Sprawę nagłośniła Tatiana Duraj-Fert, prezes Stowarzyszenia Dąbrowskie Inicjatywy Społeczne, według której nie było podstaw do takiej interwencji.

MOPS odebrał matce trójkę dzieci
Autor: Getty images/screen FB@Tatiana Duraj-Fert Urzędnicy "chcą się wykazać" po śmierci Kamilka: MOPS odebrał matce trójkę dzieci

Do zdarzenia doszło w Dąbrowie Górniczej. Według relacji mediów, pracownica MOPS-u przez okno zaobserwowała sytuację, którą oceniła jako znęcanie się matki nad dzieckiem i postanowiła zainterweniować. Do maleńkiego mieszkania, w którym mieszkała para z czwórką dzieci przyjechali pracownicy Ośrodka Pomocy Społecznej oraz policja. W wyniku ich działań trójka dzieci trafiła do rodziny zastępczej, a najmłodsze dziecko wraz z mamą - do szpitala na obserwację.

Biednie, ale bez przemocy

O sprawie poinformowała Tatiana Duraj-Fert, prezes Stowarzyszenia Dąbrowskie Inicjatywy Społeczne, która była jej świadkiem. Jej zdaniem interwencja nie miała podstaw, a pracownicy MOPS-u postanowili się wykazać po tym, jak zawiedli w sprawie 8-letniego Kamila z Częstochowy, który zginął z rąk swojego ojczyma.

- Powiem szczerze, że gdyby nie sytuacja z Kamilkiem z Częstochowy, podejrzewam, że ta sprawa tak by się nie potoczyła. Jest teraz presja na MOPS-y. Czy jest potrzeba, czy jej nie ma, to oni będą jeździć i zabezpieczać te dzieci. Taka jest moja ocena - mówiła Tatiana Duraj-Feret w rozmowie z eska.pl.

Jak napisała w mediach społecznościowych Duraj-Fert, rodzina była biedna, ale dzieci nie były zaniedbane. W mieszkaniu było jedzenie, ubrania i środki czystości oraz nowe materace dla dzieci. Społeczniczka podkreśla, że matka dzieci pisała pisma do władz miasta z prośbą o pomoc w znalezieniu większego mieszkania, ale nie doczekała się odpowiedzi.

"Dzieci wykazywały wiele miłości do mamy i jej partnera. Sąsiedzi uważają, że dzieciom nie działa się krzywda. Można było zauważyć, że dzieci były bardzo zaprzyjaźnione z innymi dziećmi z tego osiedla" - opisuje kobieta.

W rozmowie z eska.pl Tatiana Duraj-Fert zauważyła, że ani ona (po rozmowie ze starszymi dziećmi), ani ratownicy medyczni, którzy na prośbę policji zbadali dzieci, nie dostrzegli śladów przemocy, co zanotowali w swoim protokole.

Czytaj również: MOPS wysłał 5 wniosków o odebranie Kamilka. „30 marca powinien być z tego mieszkania wyciągnięty”

To reakcja na historię Kamilka. Urzędnicy odbiorą dziecko bez czekania na sąd?

MOPS czuje na sobie presję

Inaczej sytuację ocenił MOPS, którzy według świadków zachowywali się nieprofesjonalnie (w czasie interwencji opowiadali sobie dowcipy, śmiali się i rozmawiali ze sobą na inne tematy) i byli pozbawieni empatii: w czasie kilkugodzinnych procedur oczekiwania na decyzje sądu, nawet nie pomyśleli, aby zaproponować dzieciom posiłek czy coś do picia. Dopiero Duraj-Fert zabrała je do restauracji na obiad.

W swoim poście, napisała, że pracownicy MOPS byli "opryskliwi, niezaangażowani", a 8-godzinna interwencja odbyła się bez wsparcia psychologa.

- Dziewczynka mi powiedziała, że chciała rozmawiać z paniami z MOPS-u. Chciała przekazać swoje odczucia. Ale nikt nie chciał jej wysłuchać. To jest uderzające. Nawet jak jest jakaś decyzja w planach i MOPS czeka tylko na ruch sądu, to mimo wszystko pracownik ośrodka pomocy społecznej powinien się tymi dziećmi zainteresować - cytuje kobietę eska.pl.

Dziennikarze poprosili Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Dąbrowie Górniczej o komentarz. W odpowiedzi otrzymali informację, że z uwagi na zagrożenie bezpieczeństwa małoletnich, pracownicy zawiadomili policję i sąd, który wydał postanowienie o zabezpieczeniu dzieci w pieczy zastępczej. 

Kamilek z Częstochowy w objęciach pluszowego misia. Nikt go już nie skrzywdzi