Barbara Nowacka, stojąca na czele Ministerstwa Edukacji Narodowej kilka dni temu była gościem Tomasza Terlikowskiego w RMF FM. Mówiła między innymi o tym, jak po podwyżkach pensji, poprawiła się sytuacja finansowa polskich nauczycieli.
Nauczyciele od dawna nie zarabiali tak dużo?
Jak powiedziała szefowa MEN, po podwyżkach nauczyciele po raz pierwszy wpadli w drugi próg podatkowy:
Po raz pierwszy od bardzo wielu lat nauczyciele pracujący w szkołach (nie byli z tego zadowoleni), ale wpadli w drugi próg podatkowy. Wreszcie zarabiają jak klasa średnia i to jest naprawdę postęp. […] Dzisiaj nauczyciel – też przez to, że wchodzą koleje podwyżki, te 5-procentowe – będzie zarabiał do 10 tys. zł, co jest naprawdę jakościowym skokiem.
Barbara Nowacka nie spodziewała się, że jej słowa wywołają w środowisku nauczycielskim najpierw zdziwienie, a potem... burzę w social mediach. Zdaniem nauczycieli szefowa MEN wprowadziła opinię publiczną w błąd.
Nauczyciel może zarabiać 10 tys.? Tak, ale brutto i gdy spełnia wyśrubowane warunki
Nauczyciele odebrali wypowiedź Barbary Nowackiej jako niedopowiedzianą. Ich zdaniem, szefowa MEN powinna wyjaśnić, że kwota 10 tys. zł została podana w wartości brutto. I nawet jeśli pojedynczy nauczyciele zarabiają 10 tys. brutto (nieco ponad 7 tys. netto), to tylko ci, którzy:
- pracują na 1,5 etatu,
- są nauczycielami dyplomowanymi,
- mają 20-letni staż pracy.
W rzeczywistości, nawet jeśli pojedyncze osoby zarabiają wskazaną przez Barbarę Nowacką kwotę, to jest ich garstka. Oburzeni nauczyciele uważają, że ministra powinna publicznie sprostować swoją wypowiedź.
Wielu z nich oczekuje też przyspieszenia prac nad projektem ustawy, która pozwoli zarabiać nauczycielom tyle, ile wynosi średnie wynagrodzenie w Polsce. Apelują o to m.in. twórcy strony Nie dla chaosu w szkole.
Jak podaje serwis infor.pl. W 2025 średnie wynagrodzenie w Polsce to 6242,38 zł. netto (na rękę).
