Kiedy chodzili do szkoły byli hejterami. Dziś większość z nich ma dzieci, a jeden to ksiądz

2025-04-24 14:03

Śmierć 14-letniej Niny wstrząsnęła tysiącami osób. Dziewczynka nie wytrzymała prześladowania ze strony rówieśników. Uczyła się w polskiej szkole w Holandii. Bliscy pożegnali Ninę 8 kwietnia. Jednak pamięć o niej i jej tragedii wciąż trwa.

Kiedy chodzili do szkoły byli hejterami. Dziś większość z nich ma dzieci, a jeden to ksiądz

i

Autor: Getty Images

W mediach społecznościowych ukazał się poruszający wpis. Jego autorką jest osoba, która - po śmierci Niny - postanowiła opublikować dwa zdjęcia. 14-letniej Niny i swoje, gdy miała naście lat. Gdy sama była ofiarą hejtu. I jest, bo choć żyje, to wciąż odczuwa skutki prześladowania w szkole.

Ofiary hejtu, które przeżyły, żyją tylko... technicznie?

Śmierć Niny Sienkiewicz poruszyła Joannę Maziarz do tego stopnia, że postanowiła podzielić się swoimi doświadczeniami ze szkoły. Pod zdjęciami Niny i swoim napisała:

Dwie dziewczynki. Jedna martwa. Druga żywa. Ale tylko technicznie.

Tymi słowami daje do zrozumienia, że osoby gnębione w szkole, odczuwają skutki hejtu jako dorosłe osoby. Joanna Maziarz wkrótce skończy 40 lat i wciąż pamięta:

Słowa. Śmiechy. Przekleństwa. Plotki. Milczenie. Bo wiesz, kiedy całe dzieciństwo i młodość ktoś ci powtarza, że jesteś nikim, że jesteś dziwna, brzydka, głupia, śmieszna… to w końcu zaczynasz w to wierzyć. I ten głos szepczący za plecami, zostaje z tobą. Na zawsze.

Jej dawni hejterzy to dziś: ksiądz, policjant, pan z karetki...

Joanna Beatrycze Maziarz opisuje to, co przeżyła najpierw w szkole podstawowej i średniej. Nauczyła się tam przede wszystkim milczeć. Śmierć Niny sprawiła, że postanowiła przerwać milczenie:

Mam świadomość, że ta dziewczynka już nic nie powie. A ja mogę. Więc oto prawda: szkoły milczą. Dorośli udają, że nie widzą. Dzieci uczą się, że okrucieństwo to zabawa. A potem ktoś się wiesza .A wy mówicie: „szkoda, że nikt nic nie zrobił wcześniej”.

Pani Joanna przyznaje, że wszyscy jej dawni hejterzy pozostali bezkarni. Mało tego, wielu z nich związało swoje życie z zawodami zaufania społecznego. 

Jako ciekawostkę dodam, że moi hejterzy to dzisiaj ksiądz, ochroniarz, włodarz, policjant, pan z karetki, nauczyciel w szkole, jest też adwokat. I chłopak z heterochromią oczu. Zaraz, zaraz, jeszcze ten zawodnik MMA, dość znany, któremu tak wiernie kibicujecie 🤣 ten to dopiero "prał" mi "beret" w Liceum. No i jeszcze kilkanaście randomowych osób. W większości byli to chłopcy. Większość z nich ma dzieci...

Czy to możliwe, że ich dzieci są sprawcami lub ofiarami hejtu? Tak. Ponieważ skala, z jaką występuje to zjawisko jest przerażająca. Ale głośno robi się o nich na chwilę, gdy do mediów trafi informacja o samobójstwie dziecka. Reszta jest milczeniem?

M jak Mama Google News