Popularna w mediach społecznościowych lekarka wielu osobom kojarzy się z zasięgowymi akcjami dla WOŚP-u, w trakcie których na konto zbiórki trafiały kwoty rzędu kilku milionów złotych. Jej profil na Instagramie obserwuje prawie milion osób, co z jednej strony jest wielkim sukcesem, jednak z drugiej - swego rodzaju przekleństwem.
Od lat poczynania Mamy Ginekolog śledzą nie tylko kobiety zainteresowane tematami ciążowymi i porodowymi, lecz także ci, którzy jej profil odwiedzają tylko po to, by krytykować to, w jaki sposób jest aktywna w mediach społecznościowych.
Nierzadko swoim zachowaniem sama prowokowała do dyskusji. Tak było między innymi w ubiegłym roku, gdy w mediach szerokim echem odbiły się jej słowa o tym, że nie widzi nic złego w badaniu znajomych po godzinach pracy. Zapowiadano zgłoszenie jej działań do NFZ, a głos w tej sprawie zabrała Fundacja Rodzić po Ludzku.
„Nie byłam rozpieszczonym dzieckiem”
Nicole Sochacki-Wójcicka to ginekolożka, założycielka Fundacji Medycyny Prenatalnej im. Ernesta Wójcickiego, która powstała na bazie jej trudnych doświadczeń. Mama Ginekolog kilka razy poroniła, ma za sobą także poród w 24. tygodniu ciąży, niestety dziecko urodziło się martwe.
Wielu osobom znana jest głównie przez pryzmat profilu instagramowego @mamaginekolog. Choć swoją blogerską działalność zaczynała od krótkich postów dotyczących zdrowia w ciąży, dziś publikuje także sporo prywatnych kadrów, m.in. z rodzinnych podróży.
Polecany artykuł:
Części osób nie podoba się sposób, w jaki pokazuje swoje życie, bo dostrzegają w tym obnoszenie się z bogactwem. To zresztą dość częsty zarzut, który wybrzmiewa w komentarzach pod jej postami. Można w nich przeczytać, że Mama Ginekolog zrobiła karierę w mediach i jest lekarzem tylko dlatego, że pochodzi z bogatego domu.
Niedawno postanowiła rozprawić się z krążącymi na jej temat mitami, bo jak przekonuje w wywiadzie z Damianem Stefanczykiem w podcaście Damian's Corner, wcale nie była rozpieszczonym dzieckiem.
„Nigdy nie miałam kieszonkowego”
W długim wywiadzie, jakiego ostatnio udzieliła opowiedziała o tym, jak wyglądało jej życie zanim stała się popularna na Instagramie. Przekonuje, że zanim zgromadziła setki tysięcy fanów cieszyła się dużym uznaniem wśród pacjentów, którzy polecali ją swoim znajomym.
Opowiedziała o dzieciństwie, które wcale nie było tak beztroskie. Pierwszy rok szkoły był dla niej trudnym doświadczeniem, ponieważ jako mała dziewczynka trafiła do szkoły z internatem. Później, po przeprowadzce z Wiednia do Warszawy, kontynuowała naukę w normalnym trybie.
Zanim rozpoczęła pracę w Polsce, pracowała w Wielkiej Brytanii. Choć wiele zawdzięcza swoim rodzicom i jej rodzina nie borykała się z problemami finansowymi, ona sama dość wcześnie zaczęła na siebie zarabiać.
Nigdy nie miałam kieszonkowego. Nigdy. Nawet nie wiem, co to jest
- mówiła w rozmowie z Damianem Stefanczykiem.
Opowiedziała również o tym, że wcale nie było tak, że miała wszystko, bo pochodzi z bogatej rodziny. To rodzice nauczyli ją samodzielności i zarabiania pieniędzy, jednak sam sukces zawodowy zawdzięcza swojej ciężkiej pracy.
Pamiętam, że zaczęłam zarabiać pierwsze duże pieniądze, gdy miałam około 17 lat. Po prostu zbierałam rzeczy z naszego domu, które nie były używane, stare ubrania, buty. Każdy ma w domu takie rzeczy, których nie używa. I chodziłam na bazarek, pchli targ na Namysłowskiej. Budziłam się o 3 nad ranem, wszystko pakowałam do samochodu i zarabiałam od 700 do 1000 zł (...), zawsze zarabiałam kilkaset złotych co tydzień. Więc jako 17-latka miałam sporo pieniędzy. Potem udzielałam korepetycji, a także miałam stypendia na studiach, a właściwie kilka stypendiów. Więc prawie nigdy nie brałam pieniędzy od rodziców
- mówiła Mama Ginekolog.