Mama zmarłego chłopca, 40-letnia Michelle Murrel z Australii, przestrzega innych rodziców. Objawy choroby jej synka wyglądały na silne ząbkowanie, jednak w rzeczywistości były poważnym, bakteryjnym zapaleniem opon mózgowo-rdzeniowych.
Wydawało się, że nie może dojść do pomyłki - chłopcu jednocześnie rosły cztery mleczaki, co daje u dzieci silne objawy. Do tego jego mama z zawodu była pielęgniarką, więc tym bardziej wydawało jej się, że wie co robi.
Niestety, chłopiec zmarł zaledwie trzy tygodnie od wystąpienia pierwszych objawów.
Dowiedz się także: Od małej plamki na ciele do hospitalizacji dziecka w 12 h - jak rozpoznać zagrożenie?
Przeczytaj też: Rozgryźć ząbkowanie czyli co powinnaś wiedzieć o ząbkowaniu niemowlaka
Pierwsze objawy małego Blake`a
Gdy mama chłopca odebrała go ze żłobka 28 lipca tego roku, maluch wydawał się podziębiony, do tego silnie ząbkował. Miał niewielką gorączkę i zdarzały mu się wymioty. Po kilku dniach leczenia objawowego w domu, chłopczyk zdawał się wracać do zdrowia.
Zaczęło się od lekkiej gorączki, ale wtedy też ząbkował, mając trzy lub cztery zęby naraz. Myśleliśmy, że to nałożyło się przeziębienie i wychodzenie mleczaków - komentowała zrozpaczona mama w wywiadzie dla Daily Mail Australia.
Mimo że stan chłopca początkowo się poprawił, po 10 dniach znów uległ pogorszeniu. Tym razem wyglądał już na dużo poważniejszy.
Jestem pielęgniarką, więc po prostu nawadniałam go i radziłam sobie z gorączką, aż pewnego wieczoru zauważyłam, że śmiesznie trzyma głowę i to przykuło moją uwagę. Wyglądał też na bardzo sztywnego i był ospały, więc postanowiłam zabrać go do szpitala - relacjonuje 40-latka.
Sprawdź: Biegunka, ślinienie i brak apetytu - to mogą być objawy ząbkowania. Jak sobie z tym radzić?
Pobyt w szpitalu
Blake trafił wraz z rodzicami do szpitala 7 sierpnia. Po wykonaniu pierwszych badań krwi lekarze już wiedzieli, że jego infekcja jest dość silna. Chłopiec otrzymał 4 różne antybiotyki, jednak diagnoza jeszcze wówczas nie została postawiona. Mimo to medycy zalecili przewiezienie go na oddział intensywnej terapii do Szpitala Dziecięcego w Sydney.
Następnego dnia, gdy lekarze już wiedzieli, że chłopiec cierpi na zapalenie opon mózgowych, umieszczono go w indukowanej śpiączce, aby dać jego ciału lepszą szansę na wyleczenie. Niestety, chłopiec nigdy się nie obudził. Rodzinie chłopca powiedziano, że obrzęk mózgu Blake'a był zbyt poważny, aby zmiany można było naprawić choć w niewielkim stopniu, przez co roczny chłopiec byłby całkiem uzależniony od aparatury.
Małżeństwo Murrellów wraz ze swoim 7-letnim synem zdecydowało się na odłączenie małego Blake'a od aparatury podtrzymującej życie 16 sierpnia. Niespełna trzy tygodnie od wystąpienia pierwszych objawów.