To nie jest tekst o tym, że poród siłami natury to jedyny słuszny sposób, w jaki dziecko może przyjść na świat. To też nie jest tekst o tym, że po cesarce na pewno urodzisz naturalnie, bo "trzeba tylko chcieć". To artykuł o niezwykłej historii, która mogła potoczyć się zupełnie inaczej, a jednak potoczyła się właśnie tak.
Ratownik medyczny i pielęgniarz ratunkowy Mateusz Sieradzan, który w sieci znany jest jako @panpielegniarka, swoje pierwsze dziecko powitał na świecie 11 lat temu. Właście urodziła się jego szósta pociecha. Gdyby wspólnie z żoną wzięli do serca słowa lekarza wykonującego pierwsze cesarskie cięcie, z pewnością nie mieliby tak licznej gromadki.
Wciąż wiele mam, słysząc powtarzane slogany twierdzi, że po cesarce nie można rodzić naturalnie. Otóż można, bo cesarskie cięcie nie musi przesądzać o tym, jak będą wyglądać kolejne porody.
Te słowa usłyszeli od lekarza na porodówce
Pielęgniarz Mateusz Sieradzan, czyli popularny w sieci Pan Pielęgniarka, to autor świetnej książki dla dzieci i rodziców "Czy to boli". To lektura dla wszystkich - dzieci, które oswaja z tym, co czeka je w placówkach medycznych i dorosłych, którzy często nie wiedzą, jak wspierać malucha w leczeniu, przygotować na pobyt w szpitalu, szczepienie, a nawet zwykłe pobranie krwi.
Prywatnie jest tatą szóstki dzieci, stąd język kilkulatków nie jest mu obcy. Właśnie na świat przyszedł jego najmłodszy syn Felek. Przy okazji dzielenia się ze światem tą radosną wiadomością, wspomniał o tym, co usłyszeli na porodówce 11 lat tamu, gdy rodził się ich pierwszy syn. Te słowa powinna przeczytać każda kobieta która boi się, że po cesarce już nigdy nie urodzi naturalnie lub marzenia o licznej rodzinie będzie musiała pożegnać.
Nie ma postępu porodu. Musimy zrobić cesarkę. Ile państwo chcecie mieć dzieci? Bo gdy pierwsze dziecko jest rodzone cc, to możecie mieć max trójkę i oczywiście każde następne też przez cc
- wspomina słowa lekarza Mateusz Sieradzan.
Jak pisze w dalszej części postu pielęgniarz, wspólnie z żoną doczekali się sześciorga dzieci. Najstarszy urodzony przez cesarskie cięcie, wszystkie kolejne - naturalnie. Jednak właśnie ostatni poród, gdy na świat przyszedł najmłodszy synek, był też wyjątkowy z innego względu. Jak przekazuje szczęśliwy tata, jego żona Ania "miała najlepszy poród życia". Rodziła w Domu Narodzin przy ul. Żelaznej w Warszawie. To miejsce, w którym kobiety rodzą przy wsparciu położnych w intymnych, zbliżonych do domowych, warunkach.
"Zawsze tak chcieliśmy, ale wiedzieliśmy że nie ma szans, bo każdy poród po cesarce jest porodem podwyższonego ryzyka. Musi być lekarz, pełne zaplecze itd. Podobno tak jest" - pisze na Instagramie.
Jak widać na zdjęciu, które zostało opublikowane na profilu @tatapielegniarka, łóżko i tapeta w niczym nie przypominają szpitalnej sali.
"Zachwycam się czymś co powinno być standardem"
Jak przekonuje pielęgniarz Mateusz Sieradzan, także z jego zawodowego punktu widzenia, poród ten był pod każdym względem najlepszy, jaki mógłby być. Przekonuje, że choć jego żona rodziła przecież sześć razy i nigdy nie wykupowali żadnych płatnych usług dodatkowych (np. własna położna przy porodzie), właśnie w tym pozbawionym medykalizacji porodzie widzi ten idealny.
Swoim postem od razu wyraził podziękowania dla wspaniałego personelu i choć wie, że być może zachwyca się czymś, co od dawna powinno być nie wyjątkiem a standardem, ma nadzieję, że wreszcie wszystkie straszne porodowe historie będą należeć do rzadkości, a może staną się tylko smutnym wspomnieniem czasów na dobre odchodzących?
Zobacz nagłe porody na niezwykłych fotografiach: