- Najnowsze zalecenia pediatrów wskazują, że to nie czas przed ekranem, a jakość interakcji jest kluczowa dla bezpieczeństwa dziecka
- Nawet najmniejszy kontakt z cyberprzemocą ma niszczący wpływ na psychikę aż 60 proc. dzieci
- Specjaliści ostrzegają przed „zespołem stresu elektronicznego” i jego możliwym związkiem z rosnącą liczbą diagnoz ADHD
- Wspólna decyzja rodziców z klasy jest kluczem do mądrego odroczenia momentu zakupu pierwszego telefonu
- Twoja relacja ze smartfonem kształtuje cyfrowe nawyki twojego dziecka
Co drugi czterolatek ma smartfona. Jakie są tego skutki dla rozwoju dziecka?
Każdy rodzic w Polsce doskonale zna ten widok: małe dzieci zapatrzone w ekrany smartfonów w restauracjach, na placach zabaw czy w poczekalni u lekarza. To zjawisko, które wielu z nas obserwuje z niepokojem, ma swoje potwierdzenie w danych. Jak podaje Krajowy Instytut Mediów, już niemal co drugie dziecko w wieku od 4 do 9 lat korzysta z tych urządzeń. W starszej grupie, od 10 do 15 lat, smartfon w ręku ma praktycznie każdy. Badanie CBOS tylko to potwierdza, wskazując, że aż 38 proc. dzieci poniżej piątego roku życia ma regularny kontakt z ekranami, spędzając przed nimi średnio dwie godziny dziennie. Taka sytuacja sprawia, że wielu rodziców czuje ogromną presję i zagubienie.
Eksperci w naszym kraju coraz częściej mówią o możliwych konsekwencjach zdrowotnych. Specjaliści, na których powołuje się serwis Medical Press, ostrzegają przed zjawiskiem nazywanym „zespołem stresu elektronicznego”. Uważają, że może mieć on związek z rosnącą liczbą diagnoz ADHD (czyli zespołu nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi) oraz innych zaburzeń neurorozwojowych (czyli trudności w rozwoju mózgu i układu nerwowego, które mogą wpływać na zachowanie czy naukę). Co ciekawe, problem nadużywania telefonów nie jest tylko domeną dzieci. Jak czytamy w „Przeglądzie Epidemiologicznym PZH”, nawet 73 proc. studentów kierunków medycznych przyznało, że odczuło negatywne skutki zbyt częstego korzystania ze smartfonów. W odpowiedzi na te wyzwania, w Polsce trwają prace nad wprowadzeniem programów edukacyjnych na temat higieny cyfrowej (czyli zdrowych nawyków korzystania z internetu i ekranów).

To nie czas przed ekranem jest najgorszy. Na co zwrócić uwagę, by chronić dziecko?
Choć liczby dotyczące czasu spędzanego przed ekranem mogą martwić, warto wiedzieć, że eksperci coraz częściej zwracają uwagę na coś innego. Według najnowszych zaleceń Amerykańskiej Akademii Pediatrii (AAP), ważniejsza od sztywnych limitów czasowych jest jakość tej interakcji. Innymi słowy, liczy się nie tylko to, ile czasu dziecko jest online, ale przede wszystkim, co w tym czasie robi. Przełomowe okazało się badanie przeprowadzone przez Weill Cornell Medicine, opublikowane na łamach czasopisma medycznego „JAMA”. Wykazało ono, że to nie sama liczba godzin przed ekranem, ale uzależniające wzorce użytkowania (takie jak ciągłe sprawdzanie powiadomień czy tracenie poczucia czasu) są realnie powiązane z ryzykiem myśli samobójczych u nastolatków.
Spojrzenie naukowców na ten temat bywa jednak złożone. Badanie z University of South Florida przyniosło zaskakujące wnioski, pokazując, że dzieci posiadające własny telefon miały lepsze samopoczucie, były bardziej aktywne fizycznie i miały wyższą samoocenę. Jednocześnie to samo badanie zawiera bardzo poważne ostrzeżenie. Okazało się, że nawet najmniejszy kontakt z cyberprzemocą (czyli nękaniem lub wyśmiewaniem w internecie) wiązał się z pojawieniem się depresji, złości i objawów uzależnienia od mediów cyfrowych u aż 60 proc. badanych dzieci. Z kolei dane amerykańskiego Centers for Disease Control and Prevention (CDC) nie pozostawiają złudzeń, że nastolatki spędzające ponad cztery godziny dziennie na rozrywce przed ekranem częściej mają problemy ze snem, unikają ruchu i zmagają się z objawami depresji.
Gdy dziecko prosi o smartfona, bo „wszyscy mają”. Jak mądrze opóźnić ten moment?
Wielu rodziców, czując presję otoczenia, zastanawia się, co robić. Eksperci, na których powołuje się serwis Bebesymas.com, podpowiadają kilka sprawdzonych strategii. Jednym z najskuteczniejszych pomysłów jest rozmowa z rodzicami innych dzieci z klasy i wspólne postanowienie o opóźnieniu zakupu smartfonów. Taki sojusz sprawia, że argument „wszyscy już mają” traci na sile, a dziecko nie czuje się wykluczone. Sukces amerykańskiego ruchu „Wait Until 8th”, który zjednoczył ponad 125 tysięcy rodziców, pokazuje, że takie działanie ma sens. Równie ważne jest, aby brak smartfona wypełnić wartościowymi alternatywami, takimi jak wspólny czas, zabawy na świeżym powietrzu czy zachęcanie do spotkań z rówieśnikami twarzą w twarz.
Kolejnym kluczowym elementem jest szczera rozmowa. Warto rozmawiać z dzieckiem o zaletach i zagrożeniach związanych z posiadaniem telefonu na długo przed tym, zanim zacznie o niego prosić. Dzięki temu późniejsza decyzja o odroczeniu zakupu będzie dla niego bardziej zrozumiała. Pamiętajmy też, że dzieci uczą się przez obserwację, dlatego nasz własny przykład ma ogromne znaczenie, na przykład gdy odkładamy telefon podczas wspólnych posiłków. Na koniec, jak podkreślają eksperci, fundamentalne jest stawianie jasnych granic i konsekwencja. Choć bywa to trudne, to właśnie rodzic jest osobą, która najlepiej wie, co służy zdrowiu i prawidłowemu rozwojowi jego dziecka, chroniąc je przed tym, na co jeszcze nie jest gotowe.