Dr Google nie leczy, czyli o tym jak zachować dystans do internetowych porad

2013-08-28 15:28

Lubimy internetowe porady. Dzięki nim, bez wychodzenia z domu możemy uzyskać internetową poradę na temat zdrowia dziecka. A przynać trzeba, że w przypadku małych dzieci, pytań jest zawsze dużo: wysypka, biegunka, ząbkowanie... Lekarze apelują jednak o to, by internetowe porady nie zastępowały wizyty u lekarza i by wybierać tylko wiarygodne strony, najlepiej konsultowane przez lekarzy.

porady internetowe

i

Autor: _photos.com

Spis treści

  1. Dlaczego chętnie korzystamy z porad internetowych?
  2. Porady internetowe z dystansem
  3. Porady internetowe: uogólnione informacje, nieścisłości
  4. Porady internetowe: dobre strony googlowania
  5. Historie czytelniczek

Według badań opinii publicznej przeprowadzonych w ubiegłym roku przez agencję badawczą ARC Rynek i Opinia Polacy chętnie stawiają diagnozy medyczne na podstawie porad internetowych. Tego typu wiadomości poszukuje w sieci więcej niż 60 proc. internautów, a ponad połowa z tych, co szukają, przyznaje, że zdarzyło im się leczyć siebie lub swoich bliskich metodami, które wyszperali w internecie. Robią to na własną rękę, bez konsultacji z lekarzem albo farmaceutą, przy czym aż 91 proc. uważa, że takie leczenie było skuteczne, bo problem minął. Z badań wynika również, że zabawa w lekarza – czyli diagnozowanie objawów, a następnie leczenie zgodne z zaleceniami znalezionymi w internecie jest bardziej popularna wśród kobiet (przyznaje się do tego 58 proc. badanych pań) oraz wśród ludzi młodych, którzy nie ukończyli 30. roku życia (59 proc.).

Dlaczego chętnie korzystamy z porad internetowych?

Przyczyna jest prosta – internet to źródło informacji, do którego mamy dostęp w każdej chwili. Bez konieczności rezerwowania numerka, dojazdu, czekania w kolejce czy płacenia za poradę w przypadku wizyty prywatnej. Źródło niewyczerpane – na hasło „gorączka u niemowlęcia” wyszukiwarka Google daje 397 tysięcy wyników, hasło „gorączka u dziecka” daje ich aż 875 tysięcy. Porad, jak tę gorączkę obniżyć, jest 228 tysięcy. Za pomocą wyników uzyskanych w Google i innych wyszukiwarkach można też samodzielnie interpretować wyniki badań krwi (175 tysięcy linków do stron, które dają taką możliwość), a nawet sprawdzić, jakie są objawy najczęstszych nowotworów wieku dziecięcego (731 tysięcy linków).

Porady internetowe z dystansem

Lekarze podkreślają jednak, że na podstawie jednego objawu, ale bez wykonania badań, nie da się postawić właściwej diagnozy. – Często rodzice przychodzący na wizytę z jakimś problemem są już tak oczytani, a przy okazji tak przerażeni tym, co przeczytali, że większość wizyty zajmuje mi rozwiewanie wątpliwości co do chorób, których ja nigdy bym nie podejrzewała u ich dziecka – mówi dr Anna Wójtowicz, pediatra alergolog z kliniki CityClinic. – Problem polega na tym, że wpisując w wyszukiwarkę jakiś objaw nas niepokojący czy wynik badania, otrzymujemy wiele odpowiedzi w większości niemających nic wspólnego z prawdziwą chorobą – wyjaśnia dr Anna Wójtowicz. – Jeden nieprawidłowy wynik badania czy objaw może wskazywać na wiele różnych chorób, od zupełnie błahych po te najpoważniejsze, nawet zagrażające życiu. Weźmy na przykład wysoką gorączkę: może to być zwykła infekcja wirusowa, niewymagająca żadnego specjalnego leczenia poza lekami przeciwgorączkowymi, ale może też być pierwszym objawem ciężkiego zapalenia płuc albo infekcji uogólnionej, czyli sepsy, która bez podjęcia natychmiastowego leczenia może prowadzić do śmierci – dodaje lekarka. – Albo anemia, częsty problem w wieku dziecięcym. Być może to banalny niedobór żelaza, łatwo poddający się leczeniu, ale być może białaczka, chłoniak czy aplazja szpiku – mówi dr Anna Wójtowicz. – Doktor Google pewnie wymieni wszystkie przyczyny anemii czy gorączki, ale bez całej tej wiedzy, jaką posiada lekarz, nie sposób wysnuć prawdziwych wniosków i albo zbagatelizujemy ciężką chorobę, opóźniając podjęcie prawidłowego leczenia, albo wpadniemy w panikę, doszukując się niepotrzebnie tragedii. Lekarz na podstawie swojej wiedzy szuka, dopytuje, bada, czy nie ma innych objawów i automatycznie części chorób nie bierze pod uwagę, zawężając w ten sposób możliwe rozpoznania. Medycyna jest naprawdę ogromną wiedzą, a poza tym jest jednak też sztuką. Na właściwe rozpoznanie składa się starannie zebrany wywiad, aktualne dolegliwości i dokładne badanie lekarskie oraz w miarę potrzeby badania dodatkowe. Stawiając diagnozę, nie sposób pominąć żadnego z tych punktów, jak więc można dowiedzieć się z komputera, co dolega dziecku? – podsumowuje dr Anna Wójtowicz.

Porady internetowe: uogólnione informacje, nieścisłości

Wiele informacji, jakie możemy znaleźć w sieci, jest błędnych, nieścisłych, często przestarzałych. Dotyczy to nie tylko informacji ściśle medycznych, np. tych mówiących o objawach chorób, lecz także rozwoju dziecka. Internet podaje konkretne terminy – na przykład taki, że niemowlę powinno zacząć ząbkować w wieku 5–6 miesięcy – ale brakuje już informacji o tym, że są dzieci ząbkujące dużo później i wcale nie jest to powód do niepokoju, bo jest to w danym przypadku cecha rodzinna. Podobnie jest w przypadku wzrostu, wagi, czy nawet alergii. Lekarz, który podejrzewa, że dziecko jest na coś uczulone, zapyta nie tylko o objawy, lecz także o dietę, rodzaj stosowanych detergentów, sposób pielęgnacji, warunki panujące w mieszkaniu, czy choćby o to, czy w najbliższej rodzinie są alergicy. Wyszukiwarka na ten pomysł nie wpadnie, poda tylko suche dane. Dlatego szukając w sieci informacji tego typu, również łatwo wpędzić się w nerwicę. Zamiast cieszyć się z macierzyństwa, raz po raz będziemy zadawać sobie pytanie: co jest nie tak z moim dzieckiem?

Porady internetowe: dobre strony googlowania

Ale internet ma też pozytywne strony. Dr Anna Wójtowicz podsumowuje to tak: – Dr Google nie ma możliwości zbadania dziecka, więc nie można mu ufać. Nie znaczy to, żeby tam nie zaglądać w sprawach medycznych, ale lepiej zdobytą w ten sposób wiedzę skonsultować z lekarzem. Jeśli dziecko ma postawione rozpoznanie i jest leczone, dobrze jest się dowiedzieć czegoś więcej o jego chorobie, ale ważne jest, by korzystać z odpowiednich stron, gdzie można otrzymać rzetelną informację. Obecnie tworzone są strony dla pacjentów z konkretnymi schorzeniami. O wiarygodne źródła takich informacji najlepiej zapytać swojego lekarza – dodaje ekspertka.

Dobrze wiedzieć

"Internet nie odpowie ci na pytanie, co dolega twojemu dziecku. To może zrobić tylko specjalista podczas wizyty lekarskiej."

Historie czytelniczek

Niepotrzebnie czekałam - Anna , mama Ali

Moja córka miała problem z ulewaniem. W internecie przeczytałam, że trzeba przeczekać, bo to normalne u niemowląt. Ale problem się nasilał, lampka czerwona zapaliła mi się, gdy córka przestała przybierać na wadze. I w końcu pojechałam do pediatry, który zlecił badania. Okazało się, że Ala ma refluks żołądkowo-przełykowy wymagający leczenia. Gdybym nie słuchała rad z sieci, leczenie można byłoby zacząć wcześniej, a Ala by tak nie cierpiała.

Nietrafiona "diagnoza" - Kinga, mama Gabrysi

Moja córka miała wysypkę. Skóra ją swędziała. Za radą z internetu zmieniłam więc proszek, sugerując się, że to pewnie podrażnienie wywołane detergentem. To nic nie dało, kupiłam więc inny. A potem jeszcze inny. Przy pralce stała bateria różnych środków, a wysypka nie znikała. Kiedy poszłam do pediatry, zostałam skierowana do alergologa. Testy wykazały, że córka ma alergię pokarmową. By zniknęła wysypka, konieczna była zmiana diety, a nie proszku.

Błędna, szkodliwa instrukcja - Dagmara, mama AntosiaBardzo bałam się tego, że moje dziecko może się kiedyś czymś zachłysnąć. Wydrukowałam więc sobie z internetu schemat postępowania w takiej sytuacji. Powiesiłam tę ściągawkę na lodówce. Aż kiedyś odwiedzili mnie znajomi; kolega, ratownik medyczny, gdy zobaczył te rady, szeroko otworzył oczy. I powiedział, że takich metod resuscytacji nie stosuje się u dzieci. Gdybym tak chciała udzielać pomocy synkowi, mogłabym mu tylko zaszkodzić.