E-papierosy, bo to o nich mowa, to prawdziwa plaga w polskich szkołach. Nie tak dawno pisaliśmy o tym, że nawet 7 na 10 uczniów wapuje, obecnie raporty mówią, że jest to 8 na 10 uczniów. Najbardziej popularne wśród młodzieży szkolnej są tzw. jednorazówki. Są to smakowe e-papierosy, które wystarczają na 700 - 800 zaciągnięć.
Zakaz sprzedaży produktów nieletnim jest tylko pozorny, bo młodzież dobrze wie, gdzie i jak je dostać. Rząd zapowiada uszczelnienie przepisów i pracuje nad kilkoma projektami jednocześnie, a eksperci przekonują, że wapowanie może być podobnie groźne dla zdrowia jak palenie tradycyjnych papierosów z nikotyną.
Apel Rzeczniczki Praw Dziecka
Rzeczniczka Praw Dziecka wystosowała pismo, w którym domaga się od resortu zdrowia podjęcia pilnych działań na rzecz ochrony zdrowia dzieci i młodzieży. Powołała się w nim m.in. na raport Instytutu Prognoz i Analiz Gospodarczych pt. Rynek jednorazowych e-papierosów w Polsce. Wynika z niego, że sprzedaż e-papierosów w Polsce wzrosła rok do roku o 68 milionów sztuk. Skok jest ogromny, bo w 2023 roku sprzedano 100 milionów sztuk jednorazowych e-papierosów.
"Polska należy do czołówki krajów Unii Europejskiej pod względem deklarowanego używania jednorazowych papierosów przez osoby przed 18. rokiem życia. Co 4. osoba w tej grupie wiekowej deklaruje, że ich używa. Z kolei między 12. a 15. rokiem życia - aż 25 proc. dziewczynek i blisko 21 proc. chłopców - czytamy w informacji zamieszczonej w serwisie Rzeczniczki Praw Dziecka.
Większość wapujących uczniów kupuje je samodzielnie, a w szkołach stały się prawdziwą plagą. Wapowanie stało się w pewien sposób modne, jednak mało kto zaprząta sobie głowę tym, co wdycha. Za słodkimi owocowymi zapachami przypominającymi arbuza, truskawkę czy winogrona, kryją się chemikalia, których składu nie znamy.
E-papierosy oprócz chemikaliów zawierają także nikotynę, która uzależnia tak samo jak tradycyjne wyroby tytoniowe. Kolorowe opakowania kuszą, by spróbować, a łatwa dostępność i dość niska cena (ok. 30 zł) sprawiają, że wydatek ponoszą sami uczniowie.
W opublikowanym niedawno artykule w "Newsweeku" czytamy o historiach rodziców nieświadomych tego, że ich dzieci regularnie wapują. Jedna z opisywanych mam przekonuje, że sądziła, że unoszący się w pokoju córki aromat to zapach nowych perfum jej pociechy. Cytowany przez tygodnik pulmonolog przekonuje, że zagrożeniem jest nie tylko uzależniająca nikotyna, lecz także dodatki.
Tam może być wszystko, wszelkie chemikalia z Chin - bo stamtąd na ogół pochodzą tzw. jednorazówki na polskim rynku. Nawet jeśli w e-papierosach są substancje zatwierdzone do spożycia przez ludzi, to nie oznacza, że można je też bezkarnie wdychać
- mówi w rozmowie z Newsweekiem pulmonolog, dr hab. Piotr Korczyński.
Czytaj też: Za szkolne wycieczki zapłaci MEN, nawet w 100 proc. Ale jest haczyk
Zmiany w prawie jeszcze przed wakacjami?
Z wapowaniem wszelkimi sposobami walczą szkoły, jednak skutków nie widać. Potrzebne są zmiany systemowe, dlatego trwają prace nad trzema projektami jednocześnie. Każdy z nich dotyczy zakazu e-papierosów.
Resort zdrowia chce, by zakazem sprzedaży objęte zostały także e-papierosy z liquidem, który nie zawiera nikotyny. Ten rodzaj używki również jest szkodliwy dla zdrowia i tak samo jak inne wyzwala negatywne przyzwyczajenie.
"Ten projekt jeden, taka szybsza ścieżka. On obejmuje przede wszystkim dzieciaki, żeby dzieci i młodzież do 18. roku życia nie mogły palić papierosów tych bez nikotyny, bo one są także szkodliwe i wyzwalają negatywne przyzwyczajenie. Chciałabym, żeby do prac rządu wszedł jeszcze przed wakacjami" – mówiła ministra zdrowia Izabela Leszczyna w rozmowie z Polsat News.
Czytaj też: Polskie dzieci z najgorszym wynikiem na świecie. Od września do szkół wraca dawny obowiązek