Krakowska porodówka z ukrytymi kamerami. Były zamontowane w zegarach

2023-08-04 9:53

Wizerunki noworodków i matek karmiących zarejestrowane? W zegarach krakowskiego szpitala miały być montowane kamery, bez zgody personelu i pacjentów. O sprawie poinformowała media jedna z położnych pracujących na oddziale ginekologoczno-położniczym. Teraz władze szpitala tłumaczą swoje decyzje.

Krakowska porodówka z kamerami.

i

Autor: Getty Images Krakowska porodówka z kamerami.

Informacje o ukrytych kamerach w szpitalu położniczo-ginekologiczym w Krakowie-Ujastku przekazała anonimowa położna pracująca w placówce na Kontakt 24, serwis reporterów TVN. Instalacja kamer miała mieć miejsce miesiąc temu, o czym nie poinformowano ponoć, ani pracowników szpitala, ani tym bardziej pacjentów.

Położna w jakiś sposób dotarła do informacji o kamerach. Miały być one zamontowane w zegarach i routerze. 

Sprawdź: Gdzie warto rodzić w 2023? Jest najnowszy ranking porodówek fundacji Rodzić po Ludzku

Jak przygotować plan porodu?

Przeczytaj też: 2 godziny na najbliższą porodówkę? Setki kobiet zostaną bez opieki

Ukryte kamery to nie to samo co monitoring

Jak donosi pielęgniarka, oprócz zatajenia informacji o kamerach, bezprawnym działaniem była też kwestia rejestrowania zapisu dźwiękowego.

"Na dwóch odcinkach mojego oddziału zostały miesiąc temu zainstalowane ukryte kamery – w routerze oraz zegarkach. Kamery miały mikrofon, co jest zabronione" - twierdziła kobieta w rozmowie z reporterami.

Według położnej, nie ulega wątpliwości, że nagrywano prywatne rozmowy pacjentów, a także ich wizerunki.

"Wizerunki noworodków i wcześniaków, o czym ich rodzice nie mają pojęcia. Ponadto na sali obserwacji dzieci często matki karmią dzieci piersią – z całą pewnością zostało to zarejestrowane przez owe kamery" – opowiadała anonimowa pracownica.

"Monitoring w celu zapewnienia bezpieczeństwa małych pacjentów"

Dziennikarze TVN24 skontaktowali się z władzami szpitala, który potwierdził zamontowanie monitoringu na dwóch salach pomiędzy 1. a 23. lipca. 

"Monitoring był prowadzony w celu zapewnienia bezpieczeństwa naszych małych pacjentów w procesie ich leczenia, zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa" – jak twierdzi placówka w oficjalnym piśmie. Co więcej, swoją decyzję uzasadniano dobrem pacjentów, twierdząc, że zapisy były "materiałem wspomagającym bezpieczeństwo osób przebywających na Oddziale Intensywnej Terapii w procesie ich leczenia". Kierownictwo szpitala zaprzecza jednak twierdzeniu położnej, że rejestrowano także zapisy dźwiękowe. 

Dział prawny szpitala ma teraz badać wszelkie kwestie dotyczące monitoringu i miejsc w których informowano o nim pacjentów placówki.

Kilka dni wcześniej o podobnej aferze pisała Gazeta Wyborcza. Wówczas chodziło o szpital w Przemyślu imienia ojca Pio. Kamera była tam umieszczona za kratką wentylacyjną sali reanimacyjnej SOR. 

Co mówi prawo o monitoringu w szpitalach?

Jak czytamy na stronie gov.pl, zgodnie z ustawą o prawach pacjenta "monitoring pacjentów, bez ich zgody, umożliwiający rozpoznanie ich twarzy np. na salach zabiegowych czy obserwacyjnych stanowiłby naruszenie prawa pacjenta do intymności". Na oddziałach SOR monitorowane mogą być jedynie tzw. ciągi komunikacyjne, czy miejsca ogólnodostępne, jak recepcja.

Według Rzecznika Praw Pacjenta na oddziałach porodowych kamery mogą być montowane "w pomieszczeniach przeznaczonych dla położnic i noworodków w pierwszych godzinach życia - po porodach powikłanych". W takich sytuacjach konieczne są jednak tabliczki informujące pacjenta o monitoringu.