"Kulki to dla mnie koszmarek. Byłam tam z raz czy dwa, co się naoglądałam, to moje"

2024-06-11 12:50

Lubicie sale zabaw, a baseny pełne kolorowych kulek to ulubiona atrakcja waszych dzieci? Nie wszyscy uwielbiają te przybytki rozrywki. I nie chodzi o tłumy, hałas czy ceny. Nasza czytelniczka była świadkiem scen, które raz na zawsze wygnały ją z sal zabaw. Macie podobne doświadczenia?

Kulki to dla mnie koszmarek. Byłam tam z raz czy dwa, co się naoglądałam, to moje
Autor: Getty Images "Kulki to dla mnie koszmarek. Byłam tam z raz czy dwa, co się naoglądałam, to moje"

Deszczowy dzień, wykorzystaliście już chyba wszystkie pomysły na aktywności. Co robić? Jeśli w pobliżu jest sala zabaw, jesteście uratowani (szczególnie na wakacjach, gdzie najwięcej atrakcji jest na świeżym powietrzu, gdy o te trudno, hotelowy pokój zamienia się w więzienie). Nasza czytelniczka nie zdecydowałaby się na tę formę pomocy. Dlaczego? Głównie ze względów higienicznych.

Przeczytajcie same, oddaję głos pani Emilii.

"Jak zrobić fajne urodziny dla dziecka w domu?" - Królowe Matki odc. 8

"Sale zabaw są złem koniecznym"

Trafiłam ostatnio na tekst o festynach i zdałam sobie sprawę, że ja też jestem "niszczycielką dobrej zabawy". Tylko moje dziecko nie ciąga mnie jeszcze po jarmarkach, złem koniecznym są sale zabaw. Z własnej woli tam nie chodzę, przechodzą mnie ciarki, gdy pojawia się zaproszenie na urodziny. Skrycie liczę, że odbędzie się w domu, w kinie, gdziekolwiek, byleby nie w tym koszmarku, jakim są kulki.

Przeczytaj także: Urodziny dziecka. Gdzie zorganizować przyjęcie urodzinowe, w domu czy na sali zabaw?

"To nie było urocze dziecięce kichnięcie"

Byłam tam z raz czy dwa, ale tyle, co się naoglądałam, to moje. Dobra, jeśli jesteście wrażliwi, może pomińcie ten fragment, mi już nic nie pomoże, was mogę ostrzec.

Moje dziecko radośnie przerzucało sobie kuleczki w baseniku, obok był, chyba, już dokładnie nie pamiętam, chłopiec, który też radośnie się bawił. Nagle kichnął. Ale to nie było jakieś urocze dziecięce kichnięcie, ale potężne uderzenie, z nosa wyleciał wielki glut. Jak się możecie domyślać, dziecko nie miało chusteczki, dorosłego też nie było. Zanim zdążyłam jakoś zareagować, glut trafił na rączkę, a dalej to już nie wiem, w jedną kulkę, drugą, trzecią... To był dzień, który zapamiętamy na długo. Ja ze względu na widok, który do dziś mam przed oczami, moje dziecko, bo zostało wyciągnięte z kulek i zabrane do domu. Balonik kupiony przy kasie niewiele pomógł.

Przeczytaj także: Tych 4 rzeczy lepiej unikaj po szczepieniu dziecka

"Wyobraźnia pokazuje mi różne obrazki"

Uwaga, kolejny fragment nie dla wrażliwych. Widziałam też, jak dziecko wymiotowało. Nic nadzwyczajnego, zdarza się. Tylko zanim podłoga została umyta, przebiegły dzieci. Tak, w skarpetkach, w rajstopkach, w końcu na sali zabaw nie ma butów. Nie wiem, czy wszystkie pobiegły do rodziców się przebrać, może od razu wpadły w kulki? Moja wyobraźnia pokazuje mi rożne obrazki, wolałabym wyrzucić je z głowy.

Przeczytaj także: Przydomowe trampoliny nie takie złe? Specjaliści wskazali, gdzie dochodzi do większej liczby urazów

"Do kulek mnie nie zaciągniecie"

Dobra, tu już chyba nie będzie obrzydliwie. Wiem, że i na placu zabaw dzieci mają kontakt z różnymi obrzydliwymi rzeczami, ale najgorsze, co widziałam, to kupa robiona pod krzakiem. Do wielorazowego nocnika, więc ślad nie został. Może gdybym widziała, jak... chyba się znów zapędziłam.

Nie lubię kulek. Nie przepadam też za tymi wszystkimi paskami, między którymi trzeba się przedzierać, które omiatają twarz. Dziecko chichocze, ja widzę ślinę innych, która zostaje na mojej skórze.

Może ja po prostu nie nadaję się do takich rzeczy, powinnam siedzieć w domu, oblewając się płynem odkażającym? Chyba jeszcze tak źle ze mną nie jest, ale do kulek mnie nie zaciągniecie. Niszczycielka zabawy 2.0, to ja, miło poznać.

Przeczytaj także: Urodziny w sali zabaw to dla rodziców koszmar. "Nie wiem, co tym dzieciom kupować"

Sonda
Lubisz sale zabaw?