Dramatyczne chwile podczas cesarskiego cięcia. Ciężarnej po podaniu znieczulenia zatrzymało się serce

2025-07-01 12:05

Lekarze z Centralnego Szpitala Klinicznego w Łodzi jednocześnie ratowali życie matki i odbierali poród jej dzieci. Zaplanowana operacja cesarskiego cięcia miała dramatyczny przebieg, w pewnym momencie na sali operacyjnej znalazło się 30 osób.

Dramatyczne chwile podczas cesarskiego cięcia. Ciężarnej po podaniu znieczulenia zatrzymało się serce

i

Autor: Getty Images Dramatyczne chwile podczas cesarskiego cięcia. Ciężarnej po podaniu znieczulenia zatrzymało się serce

Pani Ewa była w 37. tygodniu ciąży, gdy zgłosiła się do szpitala na planowany zabieg cesarskiego cięcia. Pod sercem nosiła dwoje dzieci. Bliźnięta były ułożone poprzecznie, co zdarza się wyjątkowo rzadko, zwłaszcza, że sytuacja dotyczyła dwójki dzieci. 

Kilka dni przed porodem zdecydowała, że cesarka odbędzie się właśnie w Centralnym Szpitalu Klinicznym Uniwersytetu Medycznego w Łodzi przy ul. Pomorskiej (CKD). Dziś zastanawia się, czy to nie przypadek, że właśnie tę placówkę wybrała. Być może to intuicja podpowiedziała jej wybór miejsca, w którym pracują znakomici lekarze. W dramatycznym momencie na sali operacyjnej było około 30 osób.

Poród - jak wyglądał dawniej, a jak dziś?, Plac Zabaw, odc. 20

Lekarze ratowali życie matki i odbierali poród bliźniąt

Cała ciąża przebiegała bez komplikacji, wskazaniem do zabiegu cesarskiego cięcia było poziome ułożenie dzieci. Gdy w 37. tygodniu ciąży zgłosiła się do szpitala nie przypuszczała, jak dramatyczne chwile ją czekają.

Problemy pojawiły się już na początku, tuż po podaniu znieczulenia. Pani Ewa zaczęła się źle czuć, nagle jej serce zatrzymało się, a lekarze musieli przystąpić do reanimacji rodzącej. Niedotlenienie jej organizmu oznaczało również niedotlenienie dzieci, dlatego rozpoczęła się istna walka z czasem.

Zespół anestezjologów reanimował kobietę, ginekolog położnik starał się jak najszybciej bezpiecznie sprowadzić dzieci na świat. 

− Musieliśmy to robić szybko, to jest pierwsza sprawa, druga, to z naszej strony trudność polegała na tym, że w trakcie operacji, w trakcie dalszych czynności operacyjnych, ta pacjentka była reanimowana i to powoduje wstrząsy pacjentką, zmiany pozycji ciała czyli  trudności techniczne, a dodatkowo w czasie defibrylacji cały zespół musi być odsunięty od stołu operacyjnego - czyli my musieliśmy odchodzić od stołu operacyjnego kilkakrotnie w czasie tego zdarzenia i wracać, żeby taką operację kontynuować

- relacjonuje Jarosław Kalinka, kierownik kliniki perinatologii i położnictwa w Centralnym Szpitalu Klinicznym w Łodzi w rozmowie z TVN24.

W pewnym momencie na sali było około 30 osób. O tym, jak dramatyczne chwile rozgrywały się na sali operacyjnej może też świadczyć fakt, że - jak przekazała później mama bliźniąt - jeden z lekarzy o mało nie uszkodził drzwi, ponieważ te nie chciały się otworzyć. 

M jak Mama Google News

Mama bliźniąt nie pamiętała, że była w ciąży

Na szczęście lekarzom po 18 minutach reanimacji udało się przywrócić akcję serca. Dzieci Henrique Tomasz i Jadwiga Sofia urodziły się zdrowe. Pani Ewa trafiła jednak na OIOM, była utrzymywana w śpiączce farmakologicznej.

Gdy po kilku dnia się wybudziła, nie pamiętała niczego. Nie rozumiała, dlaczego jest w szpitalu.

− Nie pamiętałam, że byłam w ciaży, że mam dzieci. Było to dla mnie dziwne, dlaczego mam jakieś nacięcie na brzuchu (...) dlaczego bardzo boli mnie klatka piersiowa

- przekazała Ewa Prusinowska-Nogueira.

Poród odbył się 30 kwietnia, w szpitalu spędziła trzy tygodnie. Dziś jest już z dziećmi w domu i cieszy się, że może tulić je w ramionach. Jest pod stałą kontrolą poradni kardiologicznej, lekarze wciąż szukają przyczyny naglego zatrzymania akcji serca. Bardzo możliwe, że cierpi na tzw. syndrom złamanego serca (serce zaczyna pracować nierównomiernie w momentach dużego tresu), jednak nie jest to jeszcze ostateczna diagnoza.

Ojciec dzieci osiwiał w kilka minut

O tym, jak dużym stresem dla rodziny pani Ewy był jej poród i to, co działo się na sali operacjnej może świadczyć fakt, że jej mąż bardzo posiwiał czekając w szpitalnym korytarzu na wieści od lekarzy. 

Gdy po porodzie przyszedł zobaczyć dzieci personel miał wziąć go za... dziadka. 

Dziś maluchy mają już 2 miesiące, czują się dobrze. Ich mama decyzję o wyborze szpitala zmieniła dosłownie kilka dni przed terminem cesarskiego cięcia. Być może właśnie to sprawiło, że życie jej i dzieci zostało uratowane.

Czy wiesz, jakie masz prawa na porodówce?
Pytanie 1 z 10
Czy w porodzie rodzinnym może uczestniczyć przyjaciółka?