Sygnał rozległ się w środku nocy. Był początek stycznia, druga w nocy, a dźwięk oznaczał, że do okna życia znajdującego się w jednostce straży pożarnej w Ocala na Florydzie podrzucono dziecko. Pełniący służbę strażak otworzył okno i znalazł w nim malutką dziewczynkę. Kilka miesięcy później został jej adopcyjnym tatą.
Spis treści
- Znalazł dziewczynkę w oknie życia
- To by znak, od razu ją pokochał
- Postanowił adoptować znalezione dziecko
- Miała godzinę na znalezienie prawnika i imienia
- Kochamy ją nie do opisania
Znalazł dziewczynkę w oknie życia
Strażak chce pozostać anonimowy, ale chętnie opowiada o cudzie, jaki wydarzył się w jego życiu na początku stycznia tego roku. Kiedy o 2 w nocy w czasie służby obudził go alarm, myślał że to awaria urządzenia. Chociaż okno życia znajdowało się w jednostce od 2 lat, nikt nigdy nie oddał tam żadnego dziecka.
Mimo to, zgodnie z procedurami, poszedł do okna i znalazł z nim malutką dziewczynkę owiniętą w różowy kocyk. "Miała ze sobą małą butelkę i po prostu spała — wspomina strażak w rozmowie z portalem Today.com. - Podniosłem ją i przytrzymałem. Zamknęliśmy oczy i to było to. Kocham ją od tamtej chwili”.
Czytaj dalej: Trzymiesięczne niemowlę znalezione w Oknie Życia. Czeka na nie "nowy etap życia"
Po adopcji pierwszego dziecka znów zadzwonił telefon. "Nie mogę uwierzyć w cud, który się wydarzył"
To by znak, od razu ją pokochał
Strażak zabrał dziecko do środka i wezwał kolegów. Wspólnie sprawdzili, czy mała nie potrzebuje pomocy medycznej, ale okazało się, że jest zdrowa i zadbana. Mężczyzna tulił noworodka dopóki nie przyjechała wezwana na miejsce karetka, która zabrała dziecko do szpitala. Wspomina, ze dziewczynka płakała, ale gdy wziął ją na ręce, przestała i cały czas wpatrywała się w niego.
Pojechał z dzieckiem do szpitala, ale w jego głowie cały czas kłębiły się setki myśli: on i jego żona od 10 lat starali się bezskutecznie o dziecko. Przeszli wszystkie metody leczenia bezpłodności, zaczęli więc przeprowadzać procedury adopcyjne. Byli już po wszystkich kursach, zostali zarejestrowani jako kandydaci na rodziców adopcyjnych, czekali tylko na odzew odpowiednich instytucji, dlatego znalezienie dziecka w oknie życia mężczyzna odczytał jako znak.
Postanowił adoptować znalezione dziecko
Jak mówił dziennikarzom, nie zadzwonił do żony, aby jej nie wystraszyć - był środek nocy. Ale gdy tylko dotarł do szpitala, napisał list do lekarzy, w którym opisał swoją sytuację i zadeklarował, że jeśli to będzie prawnie możliwe, chce adoptować znalezione dziecko.
Dopiero nad ranem skontaktował się z żoną i opowiedział jej tę historię. Kobieta zaczęła płakać ze szczęścia, ale mąż poprosił ją aby nie ekscytowała się jeszcze, lecz czekała na decyzję szpitala. Tak naprawdę bał się, że jego list zostanie wyrzucony lub zlekceważony przez personel.
Tak się jednak nie stało. Lekarze skonstatowali się ze strażakiem i po dwóch dniach obserwacji wypisali dziecko ze szpitala oddając je nowym rodzicom.
Miała godzinę na znalezienie prawnika i imienia
W szpitalu stwierdzono, że dziecko ma mniej niż 12 godzin i prawdopodobnie nie urodziło się w szpitalu, lecz w domu (pępowina dziecka była związana sznurowadłem). Odpowiednie instytucje zgodziły się na przekazanie dziecka parze pod warunkiem, że znajdą natychmiast pediatrę, przejdą przez szybki kurs pierwszej pomocy, wynajmą prawnika od spraw adopcyjnych i wreszcie nadadzą dziecku imię.
Gdy zadzwoni do strażaka, był właśnie na służbie, dlatego telefon odebrała jego żona. Kobieta miała około godziny na załatwienie wszystkich tych spraw. Chociaż mąż był przy pożarze, wysłała mu kilka propozycji imion dla ich nowej córeczki. Nie dał rady odpisać, dlatego kobieta sama podjęła decyzję i nazwała małą Zoey.
Dziewczynka zamieszkałą z małżeństwem w ich domu. Przeprowadzenie wszystkie procedur trwało kilka miesięcy, ale wreszcie w kwietniu tego roku, Zoey oficjalnie została adoptowana przez parę.
Kochamy ją nie do opisania
Strażak i jego żona postanowili opowiedzieć w mediach tę historię, bez ujawniania swojej tożsamości, po to, aby matka dziecka usłyszała, że jej córeczka jest zdrowa i bezpieczna.
„Chcemy, żeby wiedziała, że jej dziecko jest pod dobrą opieką i że jest kochane nie do opisania” — mówił w wywiadzie dla Today.com.
W USA jest (według strony internetowej organizacji zajmującej się tworzeniem okien życia) 148 okien, w których jak dotąd znaleziono już 31 dzieci.