Wiktor ma 2,5 roku, przez cały ten czas żyje z połową serca. To efekt wady, z którą się urodził: HLHS to ciężka wada wrodzona serca charakteryzująca nieprawidłowym spływem żył płucnych, skutkujących niedotlenieniem niektórych organów.
Wiktor czeka na dwie skomplikowane operacje, które mają się odbyć w Stanach Zjednoczonych, a które kosztują 10 mln złotych. Aby maluch wyleciał do USA brakuje 100 tys. na jego transport medyczny. Rodzice błagają o pomoc. "Tak dużo już zebrane, trudno uwierzyć. Jak więc wciąż prosić ludzi o pomoc, skoro już pomogli? Jak dotrzeć dalej, gdzie jeszcze mam zapukać...?" - piszą na portalu siepomaga.pl.
Spis treści
Wiktor od urodzenia przebywa w szpitalach
Wiktorek urodził się 3 listopada 2020 roku i od tego czasu cały czas jest pod opieka lekarzy, bez ich pomocy nie mógłby żyć, bo jego serce ma poważną wadę. Dziecko leczone było w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Mimo problemów z serduszkiem, przeżytej sepsy, dzielnie walczy o życie. Pierwszą operację ratująca życie Wiktor przeszedł zaraz po urodzeniu, potem były 4 interwencyjne cewnikowania serca i kolejna operacja, w czasie której doszło do porażenia przepony przez co Wiktor nie mógł samodzielnie oddychać przez kilka miesięcy. Nadal otrzymuje tlen, ale mógł wrócić do domu.
W maju tego roku Wiktor przeszedł zapalenie oskrzeli, dusił się i wymaga wspomagania oddechowego - na noc jest podłączany do tlenu. Coraz ciężej złapać mu oddech.
Czytaj również: Rośnie liczba noworodków z wrodzonymi wadami serca. Już wiadomo, dlaczego
Raper nagrał piosenkę w hołdzie zmarłej Nadii. "Nie da się tego słuchać. Za bardzo boli"
Szansa na leczenie w USA
Koszt operacji w USA obliczono na 15 mln zł. Aby przeprowadzić zabieg, szpital wymaga przekazania przynajmniej 80 proc. kwoty. Dzięki zbiorkom, licytacjom i innym akcjom, które natychmiast rozpoczęli rodzice Wiktora, udało się zebrać ponad 9 mln. Ogromnym wsparciem i cudem, jak podkreślają, było wsparcie finansowe od rodziców zmarłej Nadii.
Dziewczynka rodziła się z ubytkiem przegrody przedsionkowo-komorowej współistniejącej z hipoplazją łuku aorty. Jej rodzice zbierali pieniądze na leczenie córeczki, ale nie zdążyli. Nadia zmarła w marcu tego roku, a pieniądze zebrane w czasie zbiórek jej rodzina przekazała innym chorym dzieciom, między innymi Wiktorowi.
"Dzięki Waszemu wsparciu i ogromnej wpłacie przekazanej na prośbę rodziców zmarłej Nadii, Wiktorek ma szansę wylecieć na pierwszą z dwóch operacji serca, które zaplanowała klinika w Stanford" - poinformowała wówczas mama chłopca na stronie siepomaga.pl.
Brakuje już tak niewiele
Dzisiaj Wiktora dzieli od operacji dosłownie jeden krok. Brakuje 100 tys. złotych na transport medyczny do Stanów. Jego stan nie pozwala na lot zwykłymi liniami pasażerskimi.
"Najgorsze są noce... Wtedy czuję największą niemoc. Wiem, że sama też potrzebuję snu, jednak staram się jak najdłużej czuwać przy Wiktorku, by nie przegapić czegoś ważnego... Boję się, że nie usłyszę, jak się dusi i nie pomogę mu na czas..." - pisze mama chłopca.