Bez pomocy rodziców „dzieci nie ogarniają” już w 4. klasie. „Kultura zapier**lu”

2023-11-20 13:20

Nie od dziś mówi się o konieczności modyfikacji współczesnego modelu edukacji w Polsce. Dzieci narzekają na nadmiar nauki i prac domowych. Nauczyciele skarżą się, że muszą gonić z materiałem. Rodzice z kolei w tym wszystkim muszą być zaangażowani niemal na równi z dziećmi. Teraz zdanie w sprawie zajął ojciec będący znanym profesorem.

Kultura zapier**lu zaczyna się już w 4 klasie”. Ojciec dobitnie o szkole
Autor: Getty Images "Kultura zapier**lu" zaczyna się już w 4 klasie”. Ojciec dobitnie o szkole

Rodzice, nauczyciele i uczniowie narzekają od lat na wadliwy system edukacji w Polsce, który nakłada na dzieci nadmiar prac domowych, nie dając im odpowiedniej ilości edukacji w szkołach. Gdy jednak na szkołę w życiu własnej rodziny narzeka ojciec mający wysoki tytuł naukowy, temat wydaje się jeszcze poważniejszy.

Post profesora Tadeusza Gadacza stał się viralem w zaledwie kilka dni od publikacji. Opowiada on w nim, jak uczył się z synem do lekcji historii, co wymagało "dwóch godzin tłumaczeń i wyjaśnień". Ojciec 10-latka zdał sobie też sprawę, że to tylko początek nauki w weekend, bo przed jego synem jest jeszcze nauczenie się wiersza na pamięć, klasówka z lektury, dwie klasówki z języków obcych i wiele innych zadań. 

"Dobrze, że dzielimy się w dwójkę tym wszystkim. My z trudem ogarniamy, ale syn nie ogarnia. Nie ma na nic czasu, ledwie na swobodną lekturę książek wystarczy. Krótki sen i od rana to samo" - skwitował prof. filozofii Tadeusz Gadacz.

Zobacz też: Wpadł przez błąd ortograficzny. Uczył dzieci, choć nie miał potrzebnego wykształcenia

Kuba ma 9 lat i rapuje o szkole

"Kilka slow o kulturze szkolnego zapier****"

Post profesora w dwa dni zyskał 400 udostępnień. Trafnie skomentował go pisarz Mikołaj Marcela, autor książek takich jak "Patoposłuszeństwo. Jak szkoła, rodzina i państwo uczą nas bezradności i co z tym zrobić?" i "Jak nie spieprzyć życia swojemu dziecku". Zaczął on swój post dobitnie - "Kilka slow o kulturze szkolnego zapier****" - napisał w pierwszym zdaniu. Pisarz nie od dziś głosi opinię, że polski system edukacji jest przeładowany.

"(...) koszty tego modelu edukacji w dużej mierze ponoszą rodzice, którzy - jak zauważa Tadeusz Gadacz - muszą się dzielić pracami domowymi z dziećmi, by te w ogóle miały szansę wyrobić się na czas. W CZWARTEJ KLASIE SZKOŁY PODSTAWOWEJ" - napisał Mikołaj Marcela.

W dzisiejszych czasach młodzi ludzie ledwo wyrabiają się z nauką, odrabianiem prac domowych, czytaniem lektur. Pomoc rodzica staje się niezbędna, by w ogóle ze wszystkim zdążyć, nie biorąc już pod uwagę jakichkolwiek lepszych efektów nauki. Dlaczego tak się dzieje? Zdaniem wielu, materiału do przerobienia jest za dużo, w związku z czym nauczyciele na lekcjach gnają, a dzieci i rodzice muszę sami uzupełniać brakującą wiedzę, by w ogóle zaliczać sprawdziany i dawać radę w odrabianiu prac domowych na czas. Na takie błędne koło nie ma rozwiązania. "Musielibyśmy zupełnie inaczej pomyśleć szkołę" - kwituje komentujący system edukacji pisarz. 

"Musielibyśmy zupełnie inaczej pomyśleć szkołę"

"Po pierwsze, odrobienie zadania z historii zajęło dwie godziny, bo syn profesora Gadacza miał pytania. I to jest problem. Bo w szkole nie ma czasu na pytania przy takiej podstawie programowej (a już na pewno przy bezkrytycznej pracy z podręcznikiem). W szkole jest czas na tylko na podanie informacji i zapamiętanie ich, najczęściej bez rozumienia tego, czego się uczymy. By to się zmieniło, musielibyśmy zupełnie inaczej pomyśleć szkołę i uczynić ją miejscem zadawania pytań, a nie udzielania odpowiedzi na pytania, których nikt nie zadaje" - pisze Mikołaj Marcela.

Na szczęście są nauczyciele, którzy widzą kuriozum całej sytuacji i działają na własną rękę, by zmienić dramatyczną sytuację polskich uczniów.

"Bardzo często rodzice, zmęczeni tym stanem rzeczy, zrezygnowani i sfrustrowani, odrabiają zadania nie z dziećmi, ale za dzieci. Chodzi w tym wówczas wyłącznie o święty spokój (brak jedynki, trochę uratowanego czasu, zażegnanie rodzinnych dramatów). Nie ma to wówczas żadnego skutku edukacyjnego, natomiast ma dramatyczne skutki wychowawcze. Od kilku lat nie zadaję nic do domu, a uczę przedmiotu egzaminacyjnego. Gwarantuję, że można tak pracować i cieszyć się pięknymi owocami. Dodam również, że nie stosuję podręczników, ćwiczeń i oceń cyfrowych" - skomentowała jedna z internautek będąca nauczycielką. 

Oby takich osób w polskim systemie edukacji było jak najwięcej. 

Dowiedz się: Nauczyciel pokazał zadanie swojej 7 letniej córki. "Szlag mnie trafia, gdy widzę coś takiego"

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.
Nasi Partnerzy polecają

Materiał Partnerski

Materiał sponsorowany

NOWY NUMER

POBIERZ PORADNIK! Darmowy poradnik, z którego dowiesz się, jak zmienia się ciało kobiety w ciąży, jak rozwija się płód, kiedy wykonać ważne badania, jak przygotować się do porodu. Pobieram >

Pobieram
poradnik ciaza