Do tej pory, aby otrzymać promocję do następnej klasy, uczeń mógł mieć nie więcej niż 50 procent nieobecności na lekcjach. Nowe przepisy mają przekonać opuszczających zajęcia uczniów, że powinni pojawiać się w szkole częściej niż dotąd.
Uczeń mógł opuścić połowę lekcji i to bez usprawiedliwienia
Już na początku roku MEN zapowiadał, iż w związku z tym, że polscy uczniowie to najwięksi wagarowicze, należy z tym wreszcie skończyć.
Ministerstwo Edukacji Narodowej właśnie pracuje nad zmianami dotyczącymi frekwencji. MEN uzasadnia, że postanowiło zmienić przepisy, ponieważ te obowiązujące dotychczas nie pozwalały na wystawienie ocen największym wagarowiczom.
Aktualny próg pozwala przecież być nieobecnym w co drugi dzień zajęć szkolnych. Jest to zdecydowanie zbyt dużo, ponieważ częste nieobecności ucznia sprawiają, że nie nadąża on z przerabianym materiałem, w konsekwencji czego w jego wiedzy oraz umiejętnościach narastają luki, które w dalszych latach edukacji mogą być trudne do uzupełnienia
- uzasadnia MEN.
Zmiany w szkołach: ile będzie można mieć nieobecności, żeby zdać?
Zmiany dotyczą uczniów zerówek, szkół podstawowych i średnich. Uczniowie nie będą mogli nie pojawić się na lekcjach dłużej niż 50 procent dni w miesiącu lub 25 procent wszystkich dni w roku szkolnym.
Jeśli uczeń opuści połowę dni zajęć w miesiącu lub jedną czwartą dni w ciągu roku szkolnego - będzie nieklasyfikowany. Jeśli nieobecności te będą usprawiedliwione - uczeń będzie mógł przystąpić do egzaminu klasyfikacyjnego, w innym wypadku będzie to niemożliwe.
Tak jak dotąd nieobecności będą mogli usprawiedliwiać rodzice (opiekunowie). Czas dostarczenia usprawiedliwień oraz ich formę, szkoły mają określać indywidualnie. Co ważne - usprawiedliwienie musi zawierać powód nieobecności ucznia w szkole. Inaczej może być nie brane pod uwagę.
