Nie pamiętam dokładnie, ale wydaje mi się, że po raz pierwszy o D-MER usłyszałam u Zofii Zborowskiej. O tym zjawisku aktorka niedawno mówiła ponownie, przy okazji którejś serii Q&A po narodzinach drugiej córki.
Przyznam, że ta tajemnicza nazwa kojarzyła mi się bardziej z zakrzepicą (chodzi mi o D-dimery), a nie z laktacją. Postanowiłam dowiedzieć się o tym zjawisku więcej i umówiłam się na rozmowę z ekspertką - Agnieszką Muszyńską. To, związana z warszawskim Szpitalem na Karowej, położna, specjalistka w dziedzinie pielęgniarstwa ginekologiczno-położniczego, edukatorka ds. laktacji oraz Certyfikowana Doradczyni Laktacyjna (CDL). Od 13 lat prowadzi przyszpitalną Poradnię Laktacyjną.
Też chcesz dowiedzieć się więcej o D-MER? Zapraszam do lektury.
Natalia Nocuń-Komorowska, MjakMama24.pl: Co kryje się za tajemniczą nazwą "D-MER"?
Agnieszka Muszyńska, CDL, Szpital Karowa: Dysphoric milk ejection reflex - "D" oznacza dystrofię, czyli stan niepokoju, smutku, obniżonego nastroju, "MER" - odruch wypływu mleka. Jest to zjawisko fizjologiczne, o którym młode matki nie wiedzą. Myślę, że jest ono słabo znane również w środowisku medycznym.
Dlaczego?
Zjawisko obniżonego nastroju przed karmieniem piersią zostało opisane stosunkowo niedawno, bo w 2007 roku i wciąż mamy niewiele informacji na ten temat. Brak badań, brak statystyk, a kobiety rzadko dzielą się swoimi uczuciami.
Okres po porodzie to czas, w którym matki często myślą, że wszelkie trudności i niepowodzenia są ich winą, bo przecież wszystko musi się udać, muszą się dobrze czuć, a karmienie piersią ma być sielanką. Niestety, podczas przygotowania do macierzyństwa rzadko mówi się o trudnościach emocjonalnych, które mogą spotkać kobietę po urodzeniu dziecka. W kontekście huśtawki hormonalnej słyszymy o baby bluesie, ale to coś zupełnie innego niż D-MER.
Jeśli chodzi o karmienie piersią, słyszymy głównie o tym fizycznym bólu, poranionych brodawkach sutkowych, nie mówi się o tym, że może ono powodować także ból psychiczny.
Niektóre noworodki bardzo chętnie i często zgłaszają się do piersi, inne będą przysypiać, są trudne do wybudzenia na karmienie - to wszystko oddziałuje na psychikę matki. "Moje dziecko za długo śpi", "moje dziecko za krótko śpi", "moje dziecko za długo ssie pierś", "moje dziecko ssie pierś za krótko, na pewno się nie najada", i tak źle, i tak niedobrze. Mama stara się sprostać temu wszystkiemu, chce być bohaterką i jak najlepiej spełnić się w swojej nowej roli, przecież wszyscy mówią, że karmienie dziecka piersią jest czynnością naturalną, więc powinno być proste. Jeśli coś jest nie tak, szczególnie w sferze jej uczuć, często to ukrywa.
A to nie jest dobre.
Warto mówić o swoich uczuciach i obawach, ponieważ często już sama informacja o tym, że to co dzieje się w danym momencie z mamą jest czymś zupełnie normalnym, może już trochę uspokoić. Z reguły boimy się, że znajdziemy się w sytuacji, o której nic nie wiemy i nie mamy pojęcia, skąd się biorą nasze odczucia czy problemy. Dodatkowo, mam wrażenie, że w naszym społeczeństwie brak jest przyzwolenia na posiadanie uczuć, a w szczególności mówienie o nich. Czasem sami nie potrafimy zaakceptować swoich uczuć. W przypadku D-MER mamy do czynienia z sytuacją fizjologiczną, związaną z tym, że nieprawidłowo obniża się poziom dopaminy.
Znów winne są hormony.
Dokładnie. Hormony mają duży wpływ na nasz nastrój. My kobiety zdajemy sobie z tego sprawę chyba nawet lepiej niż mężczyźni. Nieraz odczuwamy huśtawkę hormonalną podczas owulacji czy miesiączki. Na nasz nastrój wpływają też na przykład hormony tarczycy, ale tutaj będziemy mówić o prolaktynie, odpowiedzialnej za produkcję mleka i dopaminie, która odpowiada za odczuwanie przyjemności.
Żeby wyprodukowało się więcej mleka, potrzebny jest wyższy poziom prolaktyny. Jest ona jednak hamowana przez dopaminę. Poziom dopaminy musi się obniżyć, aby mógł wzrosnąć poziom prolaktyny i żeby można było wytworzyć więcej mleka. Najczęściej jest tak, że poziom dopaminy spada prawidłowo i nie oddziałuje na organizm kobiety.
Ale…
W niektórych przypadkach poziom dopaminy obniża się nieprawidłowo - może spada zbyt nisko, a może dzieje się to zbyt szybko. Wtedy pojawia się zjawisko D-MER.
Długo trwa?
Obniżenie nastroju pojawia się przed wypływem mleka, kiedy spada poziom dopaminy, trwa od kilkudziesięciu sekund do 2-3 minut i ustępuje. Towarzyszy temu niepokój, smutek, przygnębienie, czasem ataki paniki, złość i agresja - w zależności od stopnia nasilenia objawów.
D-MER to nasz stan psychiczny związany tylko i wyłącznie z wypływem mleka, nie tylko przed karmieniem dziecka piersią, ale również tuż przed odciąganiem pokarmu, czy kiedy mleko samoistnie wypływa z piersi np. na widok czyjegoś płaczącego dziecka. Często mylimy to obniżenie nastroju z baby bluesem czy depresją poporodową, ale one pojawiają się niezależnie od wypływu mleka.
Odczucia podczas D-MER możemy postawić w kontrze do euforii, kiedy to jesteśmy pozytywnie podekscytowani, skaczemy do góry z radości, jesteśmy szczęśliwi.
Polecany artykuł:
Czy D-MER wpływa na karmienie piersią? Na sam mechanizm powstawania mleka?
Jeśli chodzi o samą produkcję mleka, to nie ma to żadnego znaczenia. Natomiast znaczenie ma tutaj czynnik psychologiczny. Mama może odczuwać niechęć do karmienia, ponieważ nie chce tych wypływów mleka, ma dosyć nieprzyjemnego samopoczucia. Może to wówczas prowadzić do zakończenia karmienia. Warto takiej kobiecie powiedzieć, że to fizjologia, proces kontrolowany przez hormony, nie można się z niego "wyrwać", ale…
Ale możemy sobie jakoś pomóc?
Oczywiście. Na nasilenie objawów ma wpływ stres, odwodnienie, kofeina, brak snu. Ważne, aby zadbać o swoją kondycję psychiczną i fizyczną. Dobrze jest zawsze mieć pod ręką coś do picia, niekoniecznie musi to być woda, mogą to być też inne napoje, jak kompot, herbata czy soki. Dobrze jest też ograniczyć kofeinę i spać, czy chociaż odpoczywać, kiedy śpi dziecko.
D-MER towarzyszy nam na każdym etapie laktacji?
Zwykle D-MER pojawia się na samym początku, ale może mieć różny stopień nasilenia i różny czas trwania. Czasem będą to trzy pierwsze miesiące, czasem pół roku, a czasem niestety dłużej. Z tego, co opisują mamy, im więcej czasu mija od porodu tym łatwiej zaakceptować jego objawy.
Potrafimy sobie to jakoś poukładać w głowie?
Jeśli zaczyna się odczuwać niepokój, drażliwość i nie wiemy, jak długo ten stan będzie trwał i czy w ogóle minie, zaczyna nas to coraz bardziej przerażać i mamy ochotę krzyczeć. Ale jeśli mamy świadomość, że to za chwilę minie, że potrwa tylko 2-3 minuty, to być może jesteśmy w stanie zaakceptować taki stan i przetrwać. Często wystarcza sama edukacja i wsparcie mamy. Pozostaje pytanie: czy posiadamy odpowiednią wiedzę i doświadczenie w tym obszarze.
W niektórych przypadkach, bardzo nasilonych objawów, być może warto byłoby zastosować farmakologię. Leki regulujące przekaźnictwo dopaminy może byłyby tu pomocne, ale musiałby je przepisać lekarz, który zna zjawisko D-MER i wie o nim więcej. A środowisko medyczne dopiero je poznaje, ponieważ pacjentki nie zgłaszają się z tym problemem.
Błędne koło.
Troszkę tak. Żeby zaradzić problemom, najpierw trzeba je poznać. Odkąd pracuję tutaj jako doradca laktacyjny, miałam dwie czy trzy pacjentki, które faktycznie zgłosiły mi takie problemy. Dzisiaj wiem o zjawisku D-MER więcej i mogę pomagać kolejnym mamom. Do każdej pacjentki podchodzę indywidualnie, staram się ją zrozumieć i wesprzeć. To ważne, żeby kobiety nie bały się mówić o swoich problemach, bo personel medyczny skupia się na ich rozwiązywaniu, zapewniając komfort fizyczny i psychiczny. Nie oceniamy, jesteśmy by pomagać.
Sądzę, że takich kobiet, które doświadczyły D-MER jest o wiele więcej.
Może to dotyczyć większej liczby kobiet. Warto byłoby zrobić więcej badań i pochylić się nad tym tematem. Na ten moment kobiety, które doświadczyły D-MER mogą szukać wsparcia u psychologa czy terapeuty, którzy pomagają zrozumieć pewne zjawiska i podpowiadają jak sobie z nimi poradzić. Można też przyjść do Certyfikowanego Doradcy Laktacyjnego, do Poradni Laktacyjnej, żeby skonsultować swoje wątpliwości i zasięgnąć porady u specjalistek.
Wizyty u doradcy laktacyjnego kojarzą się z początkiem karmienia piersią.
Oczywiście, większość mam przychodzi do nas na samym początku, kiedy dopiero uczą się swoich dzieci i karmienia piersią. Jednak pojawiają się również kobiety ze starszymi dziećmi. Poradnia laktacyjna opiekuje się mamą i dzieckiem przez cały okres laktacji.
Sądzę, że powinnyśmy podkreślić, aby kobiety nie bały się mówić, co się z nimi dzieje. "Hej, mamo, nie tylko ty tak masz, daj sobie pomóc!".
To jest bardzo ważne. Pamiętam, jak księżna Kate przemawiała do kobiet i w swoim orędziu mówiła, żeby kobiety pamiętały, że po porodzie nie są same, że może być im ciężko, ale są specjaliści, którzy mają narzędzia, aby im pomóc.
Mam też swoje własne orędzie do matek:
Mamo zatrzymaj się na chwilę, trzy razy głęboko odetchnij i zaakceptuj to, co się z tobą dzieje, nie musisz wszystkiego od razu wiedzieć i wszystko umieć, daj sobie czas, odetchnij i spokojnie pomyśl, kto może ci teraz pomóc.
Nie tylko Certyfikowana Doradczyni Laktacyjna, ale również położna w szpitalu czy położna w środowisku może pomóc. Jesteśmy przygotowane, aby tę wstępną pomoc dać mamie i pokierować mamę dalej. Nawet jeśli czasem trudno jest stwierdzić, czy jest to akurat D-MER, to jednak mama zawsze dostanie wsparcie o które prosi, również psychologiczne. Dla niektórych to bardzo wiele znaczy.