Jakie liceum? Jakie studia? Jaki Chmielnicki?

2019-11-22 15:44

Drogi synu,

Jakie liceum? Jakie studia? Jaki Chmielnicki?
Autor: Getty Images

Spis treści

  1. Bitwa o przyszłość
  2. Wojna na słowa
  3. Nie ma to jak wspierająca kobieta!
  4. Kiedy opada bitewny pył...
  5. A wracając do roku 2014, zwiastującego wiele katastrof i niezwykłych wydarzeń...

Rok 1647 był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia. Jakbyś nie wiedział (a pewnie nie wiesz), to cytat z „Ogniem i mieczem” Henryka Sienkiewicza. Nie obawiaj się, nie zamierzam przepytywać cię z trylogii czy z powstania Chmielnickiego.

Cytowany fragment przyszedł mi do głowy, gdyż ostatnio wspominałem inny, równie dramatyczny rok 2014, w którym to moje dzieci kończyły szkoły. Ciebie czekała matura, twoja siostra szykowała się do egzaminów gimnazjalnych. Jakby tego było mało, postanowiliście wszcząć bunt przeciw własnemu, kochanemu, rozsądnemu i zestresowanemu do kwadratu ojcu! Żadne z was nie chciało zgodzić się z sugestiami (czyt. zaleceniami) starego odnośnie wyboru liceum i kierunku studiów.

Bitwa o przyszłość

Ty – matematyczny geniusz – nie chciałeś złożyć papierów na szacowny, uznany, ceniony, przyszłościowy wydział mechatroniki. Z kolei twoja siostra odrzucała możliwość nauki (pomimo zdanych egzaminów) w liceum plastycznym. Tym jednym głupim, nieodpowiedzialnym, nieprzemyślanym, dziecinnym „nie” postanowiliście zniszczyć swoją przyszłość, karierę, plany, a także nadzieje, jakie z matką pokładaliśmy w wydawałoby się rozsądnych dzieciach.

Czarne chmury zawisły nad waszą przyszłością. Czy miałem kłaść się Rejtanem w progu naszego mieszkania, uniemożliwiając wam złożenie papierów do niewłaściwych szkół? Byłem na to gotów, problem w tym, że podania składało się drogą elektroniczną.

Wojna na słowa

Obie strony konfliktu – stary vs małolaty - były w bojowych nastrojach. Przygotowałem więc cały arsenał argumentów: ranking szkół i uczelni, opinie naszych wspólnych znajomych, przewidywania ekspertów ds. rynku zatrudnienia.

Proponowaliśmy również ugodowo, że po roku, jeśli nowe szkoły nie przypadną wam do gustu, wrócicie do własnych planów. W odpowiedzi słyszałem trzask zamykanych drzwi albo te młodzieńcze, zapalczywe przemowy o tym, że to wasza, nie moja, przyszłość, że wasi koledzy i koleżanki mają inne doświadczenia itede, itepe. Ponieważ byliście głusi na moje racje, w dodatku zamknięci w swoim pokoju, chcąc do was dotrzeć, musiałem nieznacznie podnieść głos. Przemawiałem jednak w złym kierunku, ponieważ mój przekaz wciąż do was nie docierał, zyskałem za to posłuch u naszych sąsiadów.

Nie ma to jak wspierająca kobieta!

Wieczorami, kiedy wykończony wizją walącej się na moich oczach przyszłości dzieci zalegałem na kozetce, przysiadała się do mnie wasza matka i rozpoczynała rozmowę, której schemat wyglądał mniej więcej tak:

Ona: Przestań się zamartwiać, już nic nie zmienisz.

Ja: Nieprawda, jeszcze nie złożyły papierów.

Ona: Zrozum, dzieci chcą żyć swoim życiem, taki jest świat.

Ja: Nie godzę się na taki świat. Ona: I co, chcesz go naprawić? Ja: Właśnie! Ona: Super, to może na początek napraw kran w łazience.

Kobiety...

Kiedy opada bitewny pył...

Teraz, po latach, mogę powiedzieć coś, co wtedy także wiedziałem, ale nie potrafiłem się z tym pogodzić:

  1. Wykształcenie jest ważne, ale nie najważniejsze. Sam do dziś żałuję, że nie przerwałem studiów, aby wyruszyć w świat i poznać życie z innej, mniej książkowej strony.
  2. Podważając wybory dziecka, niszczysz jego wiarę w siebie. A jeśli nawet popełnia błąd... No cóż, porażki przyjęte ze spokojem, bez rozdzierania szat, mogą okazać się bardzo kształcące!
  3. Wybór szkoły nie jest równoznaczny z podpisaniem cyrografu. Rzadko zdarza się, by młody człowiek wiedział, co tak naprawdę chce robić w życiu. Sam ukończyłem studia, które nie mają żadnego związku z wykonywanymi w przyszłości pracami.
  4. A poza tym życie jest nieprzewidywalne nawet dla tak wszechwiedzącego ojca, jakim byłem

...(i chyba wciąż jestem), co najlepiej pokazuje twoje pomaturalna historia.

A wracając do roku 2014, zwiastującego wiele katastrof i niezwykłych wydarzeń...

Po pierwszym semestrze rzuciłeś „moją” mechatronikę i rozpocząłeś studia, o których przebąkiwałeś od samego początku. W twoim życiu otworzyły się nowe możliwości. Podejmujesz wiele nowych działań. Fajnie sobie radzisz i wciąż sprawdzasz, co jest tak naprawdę twoim powołaniem. I tak trzymaj.

Twój stary

PSŻebyś tylko nie zadzierał nosa, to przypomnę, że twoja siostra była mi jednak wdzięczna za 4 wspaniałe lata liceum plastycznego. Niestety, przy wyborze studiów znów okazała się uparta, ale nie zamierzałem się już wtrącać. W końcu to jej życie.

Więcej artykułów Pawła i innych odjechanych Starych znajdziesz na stronie jestemtwoimstarym.pl

Paweł Osetek
Paweł Osetek
Dumny ojciec dwójki dzieci, Ignacego i Zuzanny. Autor książki dla dzieci „Kleptek”. Z wykształcenia socjolog, z pochodzenia „słoik”, z uwagi na przekonania.... „konserwa”. Fan (dzięki Bogu jeszcze żywych) Rolling Stonesów.
Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.
Nasi Partnerzy polecają

Materiał Partnerski

Materiał sponsorowany

NOWY NUMER

POBIERZ PORADNIK! Darmowy poradnik, z którego dowiesz się, jak zmienia się ciało kobiety w ciąży, jak rozwija się płód, kiedy wykonać ważne badania, jak przygotować się do porodu. Pobieram >

Pobieram
poradnik ciaza