W sytuacji zagrożenia życia liczy się czas. Ratownicy medyczni często przyznają w wywiadach, że gdy wezwanie dotyczy małego dziecka, emocje sięgają zenitu. W zespole panuje maksymalne skupienie, już w trakcie drogi przygotowywany jest potrzebny sprzęt czy leki.
Jednak choć karetka jedzie na sygnale i kierowca stara się jak najszybciej dotrzeć na miejsce, nie ma wpływu na to, jak zachowają się kierowcy innych samochodów. Bo choć z reguły ustępują miejsca pojazdowi uprzywilejowanemu, sytuacje takie jak ta z Poznania pokazują, że niektórym brakuje wyobraźni. Niewiele brakowało, a doszłoby do tragedii.
Niemowlę wymagało pilnej pomocy
Do groźnej sytuacji doszło w Poznaniu na kąpielisku Rusałka. Przy dobrej pogodzie miejsce to cieszy się ogromną popularnością. W niedzielę 22 czerwca pogoda dopisała, dlatego było tłoczno. Część osób dotarła własnym transportem, w okolicy brakowało więc darmowych miejsc parkingowych.
Kierowcy aut parkowali więc swoje samochody po obu stronach prowadzącej w kierunku kąpieliska ulicy, mimo zakazu. Choć jak wskazują internauci, dostępne były wolne miejsca na płatnym parkingu w okolicy kompleksu, część kierowców wolała zaparkować „na zakazie” niż wydać kilkanaście złotych.
Około godziny 18:00 dyżurni WOPR otrzymali informację o tym, że kilkumiesięczne dziecko pilnie potrzebuje pomocy.
Dwójka ratowników WOPR natychmiast ruszyła z pomocą. Wspólnie z obecnym na miejscu ratownikiem medycznym oraz czuwającą nad bezpieczeństwem policją 🚓, przeprowadzili niezbędne zabiegi ratujące życie.❤️ Dzięki szybkiej reakcji i pomocy obecnego na miejscu ratownika medycznego udało się przywrócić dziecku prawidłowy oddech i zabezpieczyć je do czasu przyjazdu karetki 🚑
- przekazał w komunikacie WOPR Wielkopolska.
Źle zaparkowane auta blokowały przejazd karetki
Dzięki szybkiej reakcji udało się pomóc niemowlęciu, które następnie zostało przekazane pod opiekę załogi karetki pogotowia. Ta nie mogła na miejscu zjawić się szybciej z racji nieprzejezdnej drogi.
Na Facebooku pojawiło się nagranie, które pokazuje drogę karetki. Brak wyobraźni kierowców mógł kosztować malutkie dziecko życie.
W komentarzach pod postem nie brakuje słów oburzenia. Warto jednak pamiętać o tym, że takie zachowania kierowców są nagminne i dopiero w sytuacji takiej jak ta, wielu z nas zdaje sobie sprawę z tego, że skutki mogą być poważne.
Nie chodzi o mandat ale o to, że auto blokujące przejad karetce pogotowania naprawdę może uniemożliwić ratownikom dotarcie z pomocą na czas.
Od chwili przyjęcia zgłoszenia przez dyspozytora medycznego średni czas dotarcia do pacjenta nie powinien być większy niż 8 minut w mieście powyżej 10 tysięcy mieszkańców. Natomiast poza miastem powyżej 10 tysięcy mieszkańców nie powinien być większy niż 15 minut
- czytamy na stronie Gov.pl
Warto wiedzieć, że od wykonania telefonu pod numer alarmowy 112 do przyjazdu karetki może upłynąć kilkanaście minut, zwłaszcza gdy teren jest trudnodostępny. To dlatego zanim dotrze fachowa pomoc, powinniśmy sami przystąpić do jej udzielania.
W przypadku nagłego zatrzymania krążenia u dziecka liczą się sekundy i minuty - przywrócenie oddechu jest kluczowe do tego, by uratować dziecku zdrowie i życie.
