Ta historia wstrząsnęła rodziną Ewy Błaszczyk: 23 lata temu jedna z córek aktorki, po zachłyśnięciu się tabletką, zapadła w śpiączkę. Ola, obecnie dorosła kobieta, wprawdzie nadal przebywa w śpiączce, ale jest leczona w klinice założonej przez jej mamę. Ostatnio aktorka przekazała nowe informacje o stanie zdrowia córki.
Ola jest cały czas rehabilitowana
Aleksandra Janczarska zapadła w śpiączkę w maju 2000 roku. Przez kilka lat przebywała w różnych placówkach, aż do czasu, gdy jej mama powołała do życia Fundację "Akogo?" oraz zbudowała Klinikę Neurorehabilitacyjną "Budzik" dla dzieci przebywających w śpiączce. Dziecięcy "Budzik" powstał w Międzylesiu przy CZD, ale Ola przebywa obecnie w jego filii dla dorosłych, która mieści się przy warszawskim Szpitalu Bródnowskim.
Od 23 lat Ola jest rehabilitowana i leczona przez największych światowych specjalistów. Kilka lat temu japoński neurolog, profesor Isao Morita,, wszczepił jej i trzem innym pacjentom "Budzika" stymulator mózgu, który wpłynął pozytywnie na ukrwienie mózgu i ogólną kondycję Oli. Jak mówiła rok po operacji aktorka, zabieg sprawił, że „pewne czynności wykonuje regularnie, na wyraźną prośbę”.
Czytaj również: Ten plakat powinien zobaczyć każdy rodzic. Jej syn zapadł w śpiączkę, teraz ostrzega innych
Jest światełko w tunelu
Mimo tej znaczącej poprawy, Ewa Błaszczyk zdaje sobie sprawę, że niewiele już można pomóc jej dziecku. Medycyna jest już bezsilna, ale ponieważ to dziedzina, która cały czas się rozwija, opiekunowie Oli nie ustają w działaniach, które w tej chwili mają na celu utrzymanie jej mózgu w jak najlepszej formie. Wszystko po to, aby w momencie, gdy pojawi się nowa metoda leczenia, Ola była gotowa na podjęcie terapii.
O tym właśnie mówiła Ewa Błaszyk w czasie rozmowy z dziennikarzami newserii.pl. Na pytanie o stan Oli przyznała, że niewiele w tej chwili można zrobić, zwłaszcza że od wypadku minęło już 23 lata. Ale mimo to sztab ludzi od rana do nocy pracuje z Olą, rehabilitując ją i stymulując jej mózg. Dodała, że w nauce teraz "dużo się dzieje", co oznacza nadzieję, że gdy zostaną opracowane nowe terapie, kobieta będzie mogła z nich skorzystać.
- W czynnościowym rezonansie magnetycznym widać, że - na przykład - odzywają się płaty czołowe A więc się coś poprawia, a nie psuje. Więc jest takie światełko w tunelu, że gdyby się objawiła jakaś (terapia), że coś możemy odbudować w tych neuronach. To by była wielka sprawa - mówiła Błaszczyk dla serwisu newseria.pl.