Lody z automatu mogą się od siebie różnić konsystencją czy kolorem, często funkcjonują po prostu jako „lody włoskie”. Mogą być i „zwyczajne”, po prostu podane w wafelku, ale i otoczone posypką czy polane smakowym sosem. Mają wielu fanów, którzy wolą je o wiele bardziej niż te sprzedawane na gałki.
Należysz do tej grupy? Nagranie, które opublikowała Katarzyna Bosacka może zmienić twoje nastawienie. Lody rozłożone na części składowe już nie wyglądają tak apetycznie.

Katarzyna Bosacka demaskuje tzw. lody włoskie
Katarzyna Bosacka to dobrze znana ekspertka od żywienia, która od lat demaskuje składy (i nie tylko). Krytykowała m.in. słynne pączki Julii Żugaj, pod lupę wzięła też modny zestaw Bambi z McDonald's. Nie boi się ostrych słów, podpowiada konsumentom, na co powinni zwracać uwagę podczas zakupów, ale i jak zdrowo gotować (to m.in. porady na rodzinne grillowanie).
Teraz dziennikarka wzięła na tapet popularny letni przysmak - lody z automatu. To smak, bez którego wiele osób nie wyobraża sobie ciepłych dni. Katarzyna Bosacka, odwiedzając sklep z produktami dla gastronomii, przypomniała, jak robi się tzw. lody włoskie. Godziny „kręcenia” naturalnych składników? Możesz się zdziwić. Wszystko zamknięte jest w torebkach z proszkami w różnych kolorach.
W takim proszku jest zwykle mleko w proszku, ale na pierwszym miejscu zwykle cukier, albo syrop glukozowo-fruktozowy, albo po prostu glukoza. Do tego są sztuczne aromaty, barwniki
- wylicza Katarzyna Bosacka w opublikowanym na Instagramie nagraniu.
Ekspertka zwraca uwagę, że dobrze, aby składniki były naturalne, niestety, w lodach z automatu o owocowym smaku prawdziwych owoców nie dostaniemy, będzie tylko „chemia”.
Co dalej? Proszek jest mieszany z wodą, a następnie zamrażany w maszynie. I gotowe. Katarzyna Bosacka wskazuje, że nic nam się nie stanie, jeśli raz na jakiś czas zjemy takiego loda, ale „warto wybrać się do dobrej, rzemieślniczej lodziarni na prawdziwe lody”.
Lody z automatu pod lupą sanepidu
Sanepid regularnie kontroluje zakłady, które produkują i sprzedają lody z automatów. Sprawdzane są m.in. warunki higienicznie, orzeczenia lekarskie pracowników, pobierane są próbki do badań.
Kontrole są niezapowiedziane, próbki badane są w kierunku bakterii chorobotwórczych (Salmonella, Listeria monocytogenes), a także w kierunku bakterii Enterobacteriacae. Liczba kwestionowanych próbek z roku na rok maleje, ale nie pociesza fakt, że wciąż wykrywane są w nich Enterobakterie. Ich obecność świadczy po prostu o... brudzie.
Kupując lody, zwracaj uwagę na higienę osobistą personelu oraz sposób sprzedaży i podawania lodów. Unikaj miejsc, gdzie nie jest zachowana czystość
- czytamy w komunikacie opublikowanym na stronie Głównego Inspektoratu Sanitarnego.