Niepożądane odczyny poszczepienne to gorący temat, który od lat kwitnie w internetowych dyskusjach. Wokół niego zdążyło więc wyrosnąć wiele teorii spiskowych i mitów. Dr hab. n. med. Wojciech Feleszko postanowił przyjrzeć się im i wprost odpowiedzieć na pytanie, czy i jakie niepożądane odczyny poszczepienne grożą małym pacjentom.
Dlaczego dochodzi do niepożądanych odczynów poszczepiennych?
Pediatra przyznał w nagraniu opublikowanym na Instagramie, że rzeczywiście niepożądane odczyny poszczepienne istnieją. Z reguły mają jednak niegroźnych charakter. Dlaczego w ogóle się pojawiają i czym się objawiają? Oto co lekarz odpowiedział na to pytanie:
Wynika to z tego, że my uruchamiamy potężną kaskadę zjawisk immunologicznych, które prowadzą do wytworzenia odporności. Po to, żeby się uodpornić, to szczepionka musi być wzmocniona przez pewien czynnik chemiczny, który sprawia, że odpowiadamy lepiej i silniej na antygeny, czyli drobnoustroje zawarte w szczepionce. Podanie takiego czynnika chemicznego i takiej szczepionki wiąże się zawsze z bólem w miejscu wstrzyknięcia, niekiedy z gorączką, niekiedy z nieutulonym płaczem trwającym nawet kilkadziesiąt minut. Są to te najczęstsze odczyny poszczepienne, które obserwujemy niemal u każdego zaszczepionego dziecka.
Czy poważne niepożądane odczyny poszczepienne są częste?
W dalszej części swojego nagrania Wojciech Feleszko odnosi się do tematu poważnych odczynów poszczepiennych, które bezpośrednio zagrażają życiu małych pacjentów lub wywołują poważne zaburzenia.
Poważnych odczynów takich, że dziecko traci przytomność czy dostaje paraliżu czy zachoruje na autyzm, w zasadzie nie widujemy, a wiele z nich jest tylko wymysłem szalbierzy naukowych. I te mity oczywiście poszły w internecie i nadal rezonują między państwem. Reasumując niemal u każdego dziecka zdarzy się prosty odczyn poszczepienny: gorączka, ból, chwila płaczu. A u bardzo niewielkiego odsetka dzieci (jeden na milion – jeden na 10 milionów wstrzyknięć) może zdarzyć się bardziej poważny odczyn poszczepienny
– wyjaśnia lekarz.
W swoim poście zaś specjalista jeszcze raz wprost podkreślił, że teoria jakoby szczepienia powodowały autyzm jest mitem.
Liczne badania naukowe jednoznacznie potwierdzają, że nie ma takiego związku
- napisał przypominając, że szczepienia ratują życie i chronią zdrowie dzieci przed niebezpiecznymi chorobami.