Dziś zdecydowana większość porodów to porody rodzinne. Zazwyczaj rodzącej towarzyszy partner kobiety, a jednocześnie ojciec dziecka, choć są wyjątki od tej reguły. W początkowym okresie epidemii koronawirusa szpitale ograniczały możliwości w zakresie porodów rodzinnych, jednak te już się odbywają.
Niestety, część rodzin po przybyciu na porodówkę dowiaduje się, że konieczne jest wykonanie testu na obecność koronawirusa osobie towarzyszącej. Niektóre placówki wprost proszą o okazanie negatywnego wyniku testu lub wykonanie go (odpłatnie) podczas przyjęcia rodzącej.
Zgodnie z informacjami publikowanymi przez Ministerstwo Zdrowia na rządowej stronie, prawo do porodu rodzinnego nie może być uzależnione od wyniku testu. Wskazuje się jedynie na obostrzenia takie jak maseczka u osoby towarzyszącej, dezynfekcja rąk, konieczność opuszczenia szpitala po 2 godzinach od porodu.
Czytaj także: Polskie porodówki w trakcie pandemii - więcej cesarek i dokarmianie noworodków
Kto płaci za test na COVID-19 - szpital czy osoba towarzysząca?
Stanowisko Rzecznika Praw Pacjenta jest w tej sprawie jednoznaczne: szpital nie może obciążać pacjentów kosztami za testy (jeśli wymaga ich od osoby towarzyszącej podczas przyjęcia rodzącej do porodu).
Jednak korespondencja Fundacji Rodzić po Ludzku z Narodowym Funduszem Zdrowia pokazuje, że wciąż sytuacja taka ma miejsce w poszczególnych szpitalach:
Komentarze w internecie nie pozostawiają wątpliwości: nie ma jednolitej praktyki w tym zakresie. Wciąż zdarza się, że w części szpitali w ogóle nie wykonuje się testów, podczas gdy w innych tak i tutaj sytuacja związana z odpłatnością wygląda różnie: jest po stronie szpitala (finansowana ze środków NFZ) lub po stronie osoby towarzyszącej w porodzie.
Ministerstwo Zdrowia zaznacza jedynie, że w porodzie rodzinnym nie może uczestniczyć osoba objęta kwarantanną lub w trakcie izolacji. Dotyczy to także odwiedzin w szpitalu.
Czytaj także: Te dokumenty powinnaś mieć w torbie do porodu