"Jak reagować na dziecięcy wandalizm w miejscu publicznym?" - to pytanie zadane przez naszą czytelniczkę. W liście do redakcji opisała sytuację, która spotkała ją na placu zabaw. Była świadkiem niewłaściwego zachowania, zwróciła dziecku uwagę, zadziało. Ale nie jest pewna, czy zawsze tak będzie. Może nie powinna się odzywać?
Oddaję jej głos.
Spis treści
- Wandalizm na placu zabaw
- "Niedawno pokłóciłam się z jedną matką"
- Wandalizm wandalizmowi nierówny
- Jak się zachować?
- Mamy prawo reagować
Wandalizm na placu zabaw
W weekend zabrałam swoje córki na osiedlowy plac zabaw. W czasie naszego pobytu na plac przyszła także pięcio- lub sześcioosobowa grupa około siedmioletnich chłopców. Z początku ich zachowanie wydawało się być adekwatne do ich wieku, tj. wzajemne popisy, przepychanki. Jednak w pewnym momencie któryś z nich zaczął rzucać pozostawioną na placu zabaw zabawką - popularną, dużą przekładanką dla maluchów.
Uznałam, że robi się ciut "za gorąco", również moja córka zaczęła dawać oznaki zaniepokojenia, Zebrałyśmy się do opuszczenia placu. Na odchodne zobaczyłam, jak chłopiec ostatecznie psuje zabawkę, skacząc po niej, a następnie ponownie ją chwyta i uderza o bujawkę dla najmłodszych dzieci.
W tym momencie nie wytrzymałam i krzyknęłam do chłopca, że ma nie niszczyć czegoś, co nie należy do niego. Spodziewałam się, że jego reakcją będzie jakiś wulgaryzm, ale spojrzał na mnie i na moje słowa odpowiedział "dobrze". I może, że zabrzmi to dosyć dziwnie, ale w jego oczach zobaczyłam, że mam jednak autorytet osoby dorosłej, która zwraca uwagę.
No dobrze, w tej konkretnej sytuacji miałam trochę szczęścia, że trafiłam na dzieci, które być może miały za dużo energii do rozładowania. Co jednak mogę uczynić, gdy w podobnej sytuacji spotkam się z agresją (nawet tylko słowną)? Uważam, że należy reagować m.in. po to, żeby dać sygnał, że nie ma przyzwolenia na wandalizm. Dwa, czy cicha ucieczka jest dobrą lekcją dla moich dzieci? Czy mam prawo np. zagrozić wezwaniem straży miejskiej, która odstawi małego wandala do domu?
"Niedawno pokłóciłam się z jedną matką"
Nasza czytelniczka chciałaby poznać opinie innych osób. Zapytałam więc znajome mamy, jak one zachowują się w podobnych sytuacjach.
- Bardzo mnie drażnią dzieciaki, które z premedytacją coś psują. Nie mogę pojąć, dlaczego niszczenie mienia wspólnego lub innych sprawia im przyjemność. Jest to pewnie kwestia frustracji lub dość niefortunna próba zwrócenia na siebie uwagi - mówi mi Patrycja. - Często w takich sytuacjach reaguję, nie licząc się ze słownymi konsekwencjami ze strony dzieci lub ich opiekunów. Jeśli rodzic takiego "wandala" reaguje w sposób agresywny, to od razu nasuwa mi się odpowiedź, skąd dziecko czerpie wzorce - dodaje.
- To zależy od sytuacji - czy dziecko jest samo, czy z rodzicem/opiekunem - mówi mi Kasia. - Jeżeli samo, to starałabym się zareagować, ale przy rodzicu uważam, że "nie mam prawa" się wtrącać (dopóki to nie dotyczy mnie/moich dzieci bezpośrednio). Skoro rodzic akceptuje daną sytuację, to uwagi skierowane do dziecka mogłyby odnieść odwrotny skutek - rodzic, nawet gdyby wiedział, że dziecko robi źle to nie przyzna się do tego i będzie szukał argumentów na swoją korzyść - tłumaczy.
W podobnym tonie wypowiada się Julia. - Nie zawsze reaguję. Ale zawsze wtedy, gdy dziecko stwarza zagrożenie dla mojego dziecka lub innych, albo dla swojego bezpieczeństwa - podkreśla. - Niedawno pokłóciłam się z jedną matką, ponieważ jej dziecko rzucało kamieniem i o mało nie rozwaliło mi nim głowy. A mama siedziała na ławce i gapiła się w telefon. Zwróciłam dziecku uwagę, a matka na mnie z przysłowiowym "ryjem", dlaczego to zrobiłam. Gdyby jeszcze normalnie zwróciła mi uwagę, ale ona na mnie naskoczyła, że jakim prawem odzywam się do jej dziecka. To wtedy powiedziałam, co myślę o jej metodach wychowawczych i że gdyby pilnowała dziecko, to ja nie musiałabym interweniować - podkreśla Julia. - Skończyło się na tym, że zabrała dzieciaka i poszła z placu zabaw.
- Strasznie mnie irytują zachowania tego typu i jasne, że zwracam uwagę dziecku - wskazuje Ania. - Doskonałym przykładem jest, jak czekam na córkę, gdy ma integrację sensoryczną, w międzyczasie zajęcia kończą inne dzieci. Wpadają, rzucają przedmiotami, krzyczą, zaczepiają w niemiły sposób, wzajemnie się nakręcają na robienie złych rzeczy. Naprawdę, dramat - mówi. - Trochę mnie to nie dziwi, bo rodzice są zbyt mało stanowczy. Mam na myśli proszenie sto razy, co spotyka się z lekceważeniem z pełną premedytacją i uśmiechem na twarzy. Widać, że jest straszne przebodźcowanie, a główny argument to "skoro mnie słuchasz, to dzisiaj nie zagrasz". Czasem to aż śmiesznie wygląda, bo widać, że te dzieci panują nad nimi, a nie odwrotnie. Tak samo nie mam problemu, jeśli ktoś zwróci uwagę mojemu dziecku, jeśli zachowuje się źle - dodaje. - Zbyt dużo jest agresji i złych zachowań, aby nie reagować. Trzeba to zacząć stopować, bo niedługo nie ogarniemy naszych dzieci.
Wandalizm wandalizmowi nierówny
Mamy mówią o frustracji, próbach zwrócenia na siebie uwagi czy o nadmiarze bodźców. A jakie przyczyny negatywnego zachowania wymienia specjalistka?
Wandalizm to działanie umyślne, polegające na niszczeniu mienia cudzego lub publicznego. Akty wandalizmu mają różny charakter: niezadowolenia, buntu, niezgody, a czasami wynika z poszukiwania ekscytacji i rozrywki. Bywa, że wandalizm ma podłoże kulturowe lub polityczne, bywa aktem wykluczenia, odrzucenia, symbolem braku akceptacji dla jakiejś grupy - wskazuje dr Marta Majorczyk, psycholog, pedagog, psychoterapeuta i doradca rodziny.
- W okresie rozwojowym niszczenie przestrzeni i przedmiotów może mieć inną przyczynę: u kilkulatków np. malowanie na ścianie jest spontanicznym wyrazem kreatywności; u przedszkolaka rozkręcenie zabawki to przejaw sprawczości - zaznacza moja rozmówczyni. - Młodsze dzieci niszcząc przedmioty nie są w stanie przewidzieć swoich konsekwencji, eksperymentują, sprawdzają. U dzieci mamy słaby efekt umiejętności myślenia o skutkach zachowania.
Ekspertka podkreśla, że wandalizm może mieć różne przyczyny, może on być również objawem trudności, z którymi zmaga się młody człowiek.
- Wandalizmem jest celowe zniszczenie przedmiotu przez osobę, która równocześnie wie, jakie czekają ją konsekwencje. W przypadku starszych dzieci wandalizm może być objawem poważnych trudności: przeżywanie silnego napięcia emocjonalnego (lęku, zaburzenia adaptacyjnego itp.), problemami rodzinnymi czy środowiskowymi (wówczas wandalizm jest sposobem uzyskania uwagi otoczenia) - wymienia dr Majorczyk. - Okres dorastania to czas, kiedy potrzeba jest akceptacji rówieśników. Wspólne niszczenie to sposób zamanifestowania oddania, akceptacji czy presji. Wandalizm jest objawem nudy i niedostatecznej stymulacji, brakiem przynależności czy potrzebą wyrażenia swojej niezgody.
Polecany artykuł:
Jak się zachować?
Czy powinnyśmy reagować, gdy widzimy, że dzieje się coś niewłaściwego?
- Moim zdaniem, mamy prawo reagować, gdy inna osoba/dziecko łamie przyjęte zasady. Nie udawajmy, że nic się nie dzieje – mówi specjalistka. - Wiele badań psychologicznych wskazuje, że w sytuacji, kiedy ktoś (dziecko) robi coś nieakceptowalnego, lepiej jest zwrócić mu uwagę, niż zachować obojętności i ignorować okoliczności. Nasza obecność w otoczeniu ma na niego wpływ. W kształtowaniu zachowań prospołecznych ważną rolę odgrywają: przekazywanie wzorców postępowania, modelowanie czy odwoływanie się do ambicji dziecka (Eisenberg, 1992). Uczymy się właściwego postępowania i norm tylko w sytuacjach społecznych - podkreśla moja rozmówczyni. - Dziecko, zanim będzie w stanie samodzielnie ocenić, co jest dobre, a co nie, potrzebuje wielu sytuacji, czasem dla niego trudnych.
Wiemy już, że warto reagować, a jak to zrobić najlepiej?
Zwracając uwagę, mówmy do dziecka, bo o jego zachowanie chodzi, a nie rodzica, którego warto uprzedzić, że chcemy porozmawiać z jego dzieckiem - podpowiada dr Majorczyk. - Mów stanowczo, ale przyjaźnie. To, co będziemy mówić jest zależne od charakteru zajścia. Niekiedy wystarczy powiedzieć krótko, żeby dziecko przestało coś niszczyć. Rozmowa ze starszym dzieckiem wymagać będzie sporej dozy wyczucia i rozwagi - wskazuje.
Mamy prawo reagować
Z prośbą o komentarz zwróciłam się również do Zespołu Prasowego Komendy Głównej Policji. Poniżej znajdziesz odpowiedź, którą otrzymałam od podkom. Wioletty Szubskiej.
"Mamy prawo, a w niektórych wypadkach nawet obowiązek reagować, gdy ktoś łamie przyjęte zasady, nawet jeśli tym kimś jest dziecko/młodzież. Reagujmy, gdy ktoś:
- krzyczy, przeklina, bije, rzuca piaskiem itd.,
- niszczy mienie,
- zachowuje się agresywnie, dręczy kogoś innego czy zwierzę.
Takie zdarzenia społeczne bywają trudne, a rozstrzygnięcie ich nie jest proste i wymaga sporej dozy wyczucia, rozwagi i przede wszystkim empatii. Pamiętajmy jednak, że w sytuacji, kiedy czyjeś dziecko czyni coś nieakceptowalnego społecznie, lepiej jest zwrócić mu uwagę za pośrednictwem rodzica czy opiekuna, niż zachować obojętność i pozostawić to zdarzenie bez reakcji. Pamiętajmy, aby wszelkie uwagi kierować w sposób kulturalny i empatyczny. Dodać należy, że dziecko pozostaje pod opieką rodzica (lub opiekuna) aż do uzyskania pełnoletności. Rodzice są przedstawicielami ustawowymi swojego nieletniego dziecka i to oni odpowiedzialni są za zachowanie się małoletniego".
Niestety - jak pokazują chociażby historie opisane przez moje rozmówczynie - często dzieci sobie, a rodzice sobie.
A ty, reagujesz, gdy widzisz niewłaściwe zachowanie?