6-letni Aiden Debusk i jego 3-letni brat Anakin z Arkansas byli z tatą na wycieczce w lesie. Mężczyzna zauważył podczas spaceru dużą liczbę kleszczy, dlatego poprosił żonę, aby dokładnie obejrzała chłopców. „Zaczynam sprawdzać chłopców i wyciągam jednego kleszcza z karku Aidena, potem jednego z linii bielizny, a potem ściągam sześć lub siedem z Anakina” - wspominała Laiken, mama dzieci w wywiadzie dla Today,com. Skutki spaceru pojawiły się tydzień później.
Spis treści
Nie był sobą
Jakiś czas po feralnym spacerze w lesie, starszy syn pary - Aiden - zaczął skarżyć się na silny i nieustępujący ból głowy. Stracił apetyt, zachowywał się inaczej, więc rodzice zaczęli się niepokoić. Jego mama wspomina w wywiadzie, że dała mu lek antyalergiczny, a potem coś na zbicie gorączki, która nagle się pojawiła i nie spadała.
Głowa nadal bardzo go bolała, co więcej, nad ranem okazało się, że chłopiec zmoczył łóżko, czego nie robił od lat. Po przebudzeniu płakał i krzyczał z bólu więc ojciec zabrał go do najbliższego szpitala. Laiken została w domu z młodszymi dziećmi, ale po kilku godzinach dostała od męża telefon: "Hej, musisz tu przyjechać, on nie jest sobą". Aiden nie mógł chodzić i tak naprawdę nie reagował na swoje imię.
Czytaj również: Niewiarygodne, gdzie wbił się kleszcz. O tym miejscu często zapominają rodzice
Interaktywna mapa kleszczy. W tych regionach Polski lepiej nie spacerować
Zakaził go kleszcz
Zanim kobieta przyjechała do szpitala, lekarze przeprowadzili kilka testów. Zauważyli niską liczbę białych krwinek i zalecili transfuzję. Podejrzewali raka. Ale niedługo potem okazało się, że Aiden ma niewydolność wielonarządową i silne objawy neurologiczne, m.in. napad padaczkowy, który trwał sześć i pół godziny. Lekarze wprowadzili dziecko w śpiączkę farmakologiczną i przenieśli do specjalistycznego szpitala w Arkansas.
W tym czasie w laboratorium badano krew Aidena, między innymi pod kątem chorób odkleszczowych, jego tata wspomniał bowiem lekarzom o feralnym spacerze w lesie. Aiden miał erlichiozę - chorobę przenoszoną przez kleszcze, która niekiedy objawia się wielogodzinnymi drgawkami.
Lekarze podali Aidenowi antybiotyk doksycyklinę, ale infekcja zdążyła już zrobić spustoszenie w jego organizmie. Uszkodziła ośrodkowy układ nerwowy, chłopiec przestał mówić, nie wiadomo, czy jego ataki padaczkowe ustąpiły na zawsze. Na rezonansie magnetycznym widać, że jego mózg "skurczył się", ale jest zbyt wcześnie, aby wiedzieć, jakie to będzie miało konsekwencje.
Aidena czeka długa rehabilitacja
W tej chwili chłopiec wybudził się ze śpiączki farmakologicznej, próbuje mówić i poruszać się. Czeka go długa rekonwalescencja, bo długie leżenie osłabiło jego mięśnie. Będzie potrzebował fizjoterapii, a także terapii mowy i terapii zajęciowej, na którą jego rodzice już zbierają pieniądze.
Ostrzegają również: „Pamiętaj, aby sprawdzić, czy dziecko nie ma na sobie kleszczy” — mówi Laiken Debusk. „Nie mówię, aby trzymać dzieci w domu i ich nie wypuszczać. Ale upewnij się, że używasz sprayu na owady. Upewnij się, że mają na sobie długie spodnie. Upewnij się, że zmieniłeś im ubranie po spacerze”.
Czym jest erlichioza?
To choroba przenoszona przez kleszcze, wywołana bakterią E. chaffeensis, E. ewingii lub E. muris eauclairensis. Erlichioza występuje w Polsce sporadycznie, bo kleszcze, które ja przenoszą (z rodzaju Ixodes) żyją głównie w Ameryki Północnej i Afryce - rzadziej w Europie.
Objawy erlichiozy (gorączka, uporczywy ból głowy, bóle mięśni, ból brzucha, mdłości, wymioty, dezorientacja, wysypka częściej obserwowana u dzieci) zwykle pojawiają się od pięciu do 14 dni po ukąszeniu przez kleszcza. To ciężka choroba, o ile chory nie otrzyma w porę antybiotyków - istnieje wówczas ryzyko niewydolności narządów i śmierci.
źródło: today.com