Ginekolog pokazuje swoje zdjęcie po cesarce. "Niech uświadomi, że to nie jest mała operacja"

2023-08-09 13:54

Znany położnik pokazał zdjęcie swoich zakrwawionych nóg po przeprowadzeniu cesarskiego cięcia, by zwrócić uwagę wszystkich na ważny problem. „Znam się na wskazaniach do cięć cesarskich. Jak mantrę powtarzam, że wykonujemy ich za dużo” – napisał. Jego słowa wywołały lawinę krytycznych komentarzy.

Ginekolog pokazuje swoje zdjęcie po cesarce. Niech uświadomi że to nie jest mała operacja

i

Autor: Getty images/Instagram @dr_wojciechjfalecki Ginekolog pokazuje swoje zdjęcie po cesarce. "Niech uświadomi że to nie jest mała operacja"

Ceniony przez pacjentki dr Wojciech J. Falęcki, ginekolog położnik ze Szpitala Południowego z warszawskiego Ursynowa w swoich mediach społecznościowych, co rusz porusza bardzo ciekawe wątki związane z porodami naturalnymi i cesarskimi cięciami. Nie tak dawno przytaczaliśmy w naszym serwisie jego wypowiedź na temat pewnego porodowego przesądu, który jego zdaniem sprawdza się w praktyce oraz dziecka urodzonego w czepku.

Teraz ginekolog w swoich mediach społecznościowych pokazał niecodzienne zdjęcie swoich nóg. Na ujęciu widać stopy lekarza w gumowych zielonych klapkach, które zalane są krwią. Fotografia w jego zamyśle miała zwrócić uwagę obserwatorów na to, że cięcie cesarskie jej poważną operacją i nie powinno być wykonywane, gdy nie ma ku temu wskazań lekarskich. „Zdjęcie z porannego cięcia niech Wam uświadomi, że to nie jest mała operacja. Ku przestrodze” – napisał. I choć cały post Wojciecha Falęckiego był wyważony, spotkał się jednak z krytyką ze strony internautek.

Na czym polega poród przez cesarskie cięcie?

Ginekolog: „Przez cesarskie cięcia rodzi się w Polsce 43 proc. dzieci”

„Podobno zdjęcia stóp mają teraz najwyższe zasięgi. Nie wiem. Nie znam się. Jednak znam się na wskazaniach do cięć cesarskich. Jak mantrę powtarzam, że wykonujemy ich za dużo. Sam przykładam do tego rękę… Łącznie przez ten rodzaj porodu rodzi się 43 proc. dzieci. Owszem przy twardych wskazaniach nie ma co dyskutować. Jednak interpretacja jest tak szeroka, że powoli tracimy chyba nad tym kontrolę” – tak ginekolog zaczął swój post.

W dalszej jego części zwrócił uwagę na inny ważny problem związany z porodem operacyjnym. Podkreślił, że nawet jeśli zaplanowane jest cesarskie cięcie, z porodem operacyjnym nie warto się spieszyć.

„Czas wykonania cięcia jest równie istotny co wskazania do jego wykonania. Nie ma co się spieszyć, jeśli nie ma ku temu powodu. Choć w krajach Ameryki Południowej jest teraz „moda” na rutynowe wykonywanie cięć ok. 37. tygodnia ciąży. Trochę za wcześnie nieprawdaż?” - podkreślił.

Internautki: kobiety boją się bólu, a znieczulenia brak w polskich szpitalach

Na reakcję ze strony internautek nie trzeba było długo czekać. „Kobiety się boją po prostu” – pisały poruszone. Podkreślając przy tym, że winny jest polski system zdrowia, który uniemożliwia kobietom skorzystanie ze znieczulenia przy porodzie.

„Głównym winowajcą jest system, a raczej jego brak. Dopóki znieczulenie nie będzie standardem dostępnym w każdym szpitalu, kobiety nie będą chciały rodzić naturalnie”.

„Przy braku wskazań, dostępność znieczulenia przy porodzie SN na pewno pomogłaby obniżyć liczbę cc”.

„Jakby można było normalnie rodzic w tym kraju to by nie było tyle cesarek” – podkreślały.

Trudno nie zgodzić się z ich argumentacją, bo według zeszłorocznych statystyk w ponad połowie porodówek w Polsce, ani razu w ciągu całego 2022 roku nie podano znieczulenia. Liczba porodówek w Polsce to 348. Na 195 z nich, w 2022 roku nie wykonano ani jednego znieczulenia zewnątrzoponowego. Co gorsza na pozostałej reszcie porodówek, według danych NFZ, kilkadziesiąt placówek wykonało tylko po kilka takich znieczuleń w trakcie całych dwunastu miesięcy.

Szokujące dane. Na ponad połowie polskich porodówek nie podawano w tym roku znieczuleń