Chciała wyjść ze szpitala z cudzym noworodkiem. Powstrzymała ją pielęgniarka

Kobieta była tak zmęczona, że nie rozpoznała własnego dziecka. Już była gotowa do wyjścia z oddziału, gdy zatrzymała ją pielęgniarka wioząca... jej dziecko. Czujność pielęgniarki okazała się bezcenna.

Zmęczenie poporodowe, niewyspanie i huśtawka hormonalna dotyczą zdecydowanej większości mam na oddziałach poporodowych. Gdyby nie czujność pielęgniarki, jedna z mam gotowa była opuścić szpital i udać się do domu z dzieckiem urodzonym przez inną kobietę. Nie rozpoznała własnego, zignorowała napis z danymi na opasce umieszczonej na rączce noworodka.

Spis treści

1. Wszystko poszło inaczej, niż planowała
2. Pomyliła swoje dziecko z innym
3. Pielęgniarka spytała, skąd ma dziecko

Wszystko poszło inaczej, niż planowała

Kobieta, która udzieliła wywiadu magazynowi Insider zwierzyła się, że zupełnie inaczej zaplanowała swój poród. Oczekując narodzin córeczki wiedziała, ze chce urodzić naturalnie, a następnie karmić dziecko piersią. Przeczytała mnóstwo porad dla dzieci i była przekonana, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.

Jadąc do szpitala wyobrażała sobie, jak bardzo zmieni się jej życie, kiedy w domu pojawi się maleńki noworodek. Nie przypuszczała, że gdyby nie czujność innej kobiety, byłaby gotowa zabrać do domu cudze dziecko.

Mimo skrupulatnie przygotowywanego planu porodu, Sybilla Nash nie mogła urodzić naturalnie. Podczas podania znieczulenia kobieta straciła przytomność konieczne było wykonanie cięcia cesarskiego. Później pojawiły się problemy z laktacją, za które młoda mama winiła fakt, że dziecko nie jest przy niej, ale na innej sali.

Postanowiła, że przywiezie córeczkę do siebie, jednak pierwsze dni po porodzie były dla kobiety tak męczące, a hormony w jej organizmie buzowały, że nie potrafiła właściwie ocenić sytuacji.

Zobacz: Zamieniono je po porodzie. Prawda wyszła 3 lata później dzięki przedszkolance

Pomyliła swoje dziecko z innym

Choć wielokrotnie próbowała przystawiać córkę do piersi, dziewczynka wymagała dokarmiania mlekiem modyfikowanym. Przebywała na innej sali, razem z pozostałymi noworodkami. Pewnego dnia, kiedy zbliżał się czas opuszczenia szpitala, udała się wraz ze szpitalnym wózkiem do sali dziecięcej.

Wzięła dziecko w ramiona i włożyła do wózka. Widziała, że włosy maluszka są dłuższe i bardziej kręcone, w dodatku wydał się jej nieco inny niż zapamiętała. Jak wspominała, sama była tym zdziwiona, a jednak nie sprawiło to, że nabrała wątpliwości.

Mało tego, kobieta przeczytała nawet dane umieszczone na opasce dziecka i również zignorowała fakt, że widnieje na niej inne nazwisko. Pomyślała, że najwyraźniej ktoś z personelu się pomylił.

Zdążyła przebrać dziecko, podjęła także próbę nakarmienia. Gdyby w progu jej pokoju nie stanęła pielęgniarka z jej własnym dzieckiem, ta historia mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej.

Pielęgniarka spytała, skąd ma dziecko

Pielęgniarka spytała gotową do wyjścia ze szpitala mamę, skąd na jej sali wzięło się to dziecko. Sybilla w odpowiedzi zadała jej podobne pytanie - skąd pielęgniarka wzięła dziecko, które trzyma. Dopiero wówczas zrozumiała, co się stało. Kiedy zobaczyła własne dziecko, rozpoznała je bez problemu.

Zauważyła, że niemowlęta nawet nie są do siebie podobne. Czym prędzej przebrała cudze dziecko w ubranka, które miało, a z własną córką pojechała do domu. Najprawdopodobniej sytuacja nie została odnotowana, a druga mama nie jest świadoma, jak niewiele brakowało, by jej dziecko opuściło szpital pod opieką obcej kobiety.

Czytaj też: Znalazła sposób, aby zapobiec podmianie noworodków w szpitalu. Myślicie, że warto?

Beata Jasina-Wojtalak