Został miesiąc, by uzbierać na nowe serce Karolinki. Inaczej straci szansę na życie
10-miesięczny, roześmiany cud, który połowę swojego krótkiego życia spędził na szpitalnych oddziałach. Jak policzyli rodzice, mała Karolinka dokładnie 149 dni była hospitalizowana. To nie koniec jej walki o życie, a tak naprawdę dopiero początek.
W Polsce dziewczynkę czeka już tylko leczenie paliatywne, dlatego jej rodzice zaczęli szukać pomocy za granicą. Szansę na nowe życie córki odnaleźli za oceanem. Są jednak dwie przeszkody: ogromna kwota do zebrania i pędzący czas.
O tym, że 10-miesięczna Karolcia Jakóbczyk urodzi się z poważną wadą serca, jej rodzice dowiedzieli się na początku 3. trymestru ciąży. Lekarze dokładnie nie wiedzieli, jaką postać będzie miała wada. Zakładano różne scenariusze od wady łagodnej, która nie wymaga leczenia operacyjnego, po śmiertelną. Od dnia diagnozy jej rodzice żyli w wielkim napięciu, nie wiedzieli, czy ich córeczka w ogóle dożyje dnia porodu oraz w jakim stanie się urodzi.
„Nie wiedzieliśmy, czy będzie z nami godzinę, tydzień, miesiąc... Nie wiedzieliśmy, co odpowiedzieć starszej córce, która pytała: A co jeśli Karolcia umrze?” - wspominają ten trudny czas Aleksandra i Rafał Jakóbczyk.
Chwilowa ulga po narodzinach i dramatyczna diagnoza
Chwilę po narodzinach w sercach rodziców rozpaliła się nadzieja, bo Karolinka dostała aż 9 punktów w skali Apgar. Rodzice mogli ją nawet wziąć w ramiona i przytulić. Niestety trwało to tylko krótką chwilę, gdyż z powodu problemów z natlenieniem organizmu została szybko zabrana na inny oddział. Wkrótce wykonano też dokładne badania, które przyniosły dramatyczną diagnozę.
„Okazało się, że nasze dziecko ma złożoną, przewodozależną, siniczą wadę serca: dysplastyczna zastawka trójdzielna, zwężony pień płucny, ubytek w przegrodzie międzykomorowej. Wada krytyczna, a rokowania niepewne” – podkreślają rodzice dziewczynki.
149 dni spędzonych w szpitalu i ciągła niepewność
Karolinka początkowo wymagała nieinwazyjnego wsparcia oddechowego, w ciągu jednak kilku godzin od narodzin z powodu desaturacji musiała zostać zaintubowana. Kolejnego dnia w trybie przyspieszonym, została przetransportowana do Centrum Zdrowia Dziecka. Tu spędziła długie tygodnie i przeszła kilka zabiegów kardiologicznych. W tym czasie jej rodzice wielokrotnie słyszeli, że stan ich córeczki jest bardzo ciężki i nie ma pewności, czy przeżyje.
Po ponad 3 miesiącach od momentu przyjścia na świat dziewczynka w końcu mogła wyjść do domu do swojej starszej siostrzyczki.
"Serduszko Karolinki dzięki zabiegom, które przeszła i lekom, które codziennie przyjmuje, jest zabezpieczone na tyle, że może funkcjonować w domu, bez pomocy maszyn. Jednak jest to rozwiązanie tylko tymczasowe" – podkreślają rodzice Karolinki.
W Polsce niestety dziewczynkę czeka już tylko leczenie paliatywne – operacja w kierunku serca jednokomorowego.
Pojawiła się nadzieja. Operacja ratująca życie przekracza milion złotych
„Istnieje jednak szansa na serce dwukomorowe. W Pittsburghu w USA lekarze specjalizują się w operacjach zastawki trójdzielnej. Po zapoznaniu się z dokumentacją medyczną naszej córeczki zgodzili się na zastosowanie u niej tej metody. Są tylko dwie przeszkody – ogromna, milionowa kwota do zebrania i czas do 3 czerwca – bo wtedy kosztorys przestanie być ważny, a cena może znacząco wzrosnąć” – piszą w opisie zbiórki na siepomaga.pl rodzice dziewczynki.
Do nowego życia Karolinkę dzieli tak niewiele i zarazem aż tak wiele. Czas biegnie niebłagalnie, a do zebrania zostało jeszcze ponad 989 tysięcy złotych.
„Błagamy, pomóż nam uratować nasz cud. Pomóż uratować serduszko naszej córki. Jej starsza siostra Magdalenka bardzo ją kocha. Nie widzi poza nią świata… Chcemy być szczęśliwą rodziną. Prosimy, daj nam szansę! Obiecujemy, że zostanie ona wykorzystana” – proszą rodzice dziewczynki.