Dyrektorka zgłosiła, że ksiądz dotyka dzieci. Rodzice przyjechali po nią z taczkami
Dyrektorka szkoły zainterweniowała po tym, jak uczniowie zgłosili jej skandaliczne zachowanie księdza prowadzącego lekcje religii. Jednak na spotkaniu z rodzicami pokrzywdzonych dzieci spotkał ją szok. Uwierzył jej jedynie jeden rodzic. Sprawa miała szokujące zakończenie.
Do skandalicznej sytuacji doszło w jednej z podkarpackich szkół. Uczniowie klas piątej, szóstej i siódmej zgłosili dziwne zachowanie księdza w trakcie lekcji religii prowadzonej w placówce. Kobieta pełniąca wówczas obowiązki dyrektora zdobyła się na szokujące wyznanie i postanowiła opowiedzieć o tym, co działo się w szkole. Ze względu na dobro swoje i uczniów, kobieta postanowiła zachować anonimowość.
Podkarpackie: Ksiądz miał molestować dzieci
Dyrektorka szkoły na Podkarpaciu otrzymywała sygnały, że na lekcjach religii dzieją się niewłaściwe rzeczy. Dzieci zgłaszały, że w trakcie zajęć ksiądz miał je dotykać po udach i pośladkach oraz wkładać im rękę między nogi.
- W obowiązkach dyrektora szkoły nie jest prowadzenie śledztwa. Bo cóż ja mogę zrobić? Natomiast jest obowiązek zgłoszenia podejrzenia przestępstwa. Gdybym nie zareagowała, mogłabym sama zostać pociągnięta do odpowiedzialności - powiedziała była dyrektorka w rozmowie z “Gazetą Wyborczą”.
Tylko jeden rodzic uwierzył
Problem molestowania miał dotyczyć dziewięciorga dzieci. Dyrektorka szkoły postanowiła zorganizować spotkanie, na które zaprosiła rodziców uczniów, którzy zgłaszali podejrzane zachowania księdza.
- Postanowiłam, że podczas tego spotkania uspokoimy dzieci, zapewnimy je, że nie zostaną z tym same, żeby wiedziały, że zostaną zaopiekowane. A do księdza zadzwoniłam, żeby nie przychodził do pracy. Moim zdaniem tak to powinno się odbywać - dodała
Na spotkaniu z rodzicami obecna była pani dyrektor oraz uczniowie. Zadziwiający jest fakt, że mimo przerażenia pokrzywdzonych dzieci, tylko jeden z rodziców uwierzył w ich wersję zdarzeń. Pani dyrektor zależało na dyskretnym załatwieniu sprawy, aby uczniowie nie zostali napiętnowani z powodu czynów zarzucanych księdzu.
- Nie chciałam dla nich kolejnej traumy - tłumaczyła. - Spośród rodziców dziewięciorga dzieci, tylko jeden uwierzył w to, co mówiły - dodała.
Lincz na dyrektorce szkoły
W celu wyjaśnienia sytuacji, do szkoły zostali zaproszeni przedstawiciele kurii.
- Przedstawiciel kurii bardzo ładnie się zachował, bo powiedział, że na rozmowę zaprasza tylko zainteresowanych rodziców. Wyjaśnił im, jakie są procedury, że ksiądz został odsunięty od obowiązków do wyjaśnienia - wspominała była dyrektorka.
Pod koniec spotkania pod szkołą zebrał się tłum rozwścieczonych rodziców.
Kiedy wyszliśmy, zaczęły się krzyki, przekleństwa. Ktoś przywiózł taczki. Chciano mnie na te taczki wrzucić, ale chyba zabrakło odwagi. Nie mogłam wyjść ze szkoły, wyrywano mi telefon, kazano mi "wyp...", zarzucano mi, że ja to rozhulałam, a koronny argument był taki, że nie mam chłopa, więc innym zazdroszczę. Argumenty rodziców były takie, że przecież się nic nie stało, a księża zawsze macali - mówiła była dyrektorka.
W sprawie o molestowanie zeznawały dzieci oraz nauczyciele, ale po pewnym czasie została umorzona. Podejrzany o molestowanie ksiądz wrócił do parafii na prośbę mieszkańców wsi. Do pracy w szkole już nie wrócił. Dyrektorka postanowiła zrezygnować ze swojego stanowiska wraz z końcem roku szkolnego.
Oburzeni mieszkańcy wsi złożyli na nią skargę do kuratorium. Była dyrektorka szkoły nie żałuje, że nie pozostała wobec skarg obojętna. Najbardziej przerażają przytoczone przez nią wypowiedzi mieszkańców wsi.
- Ale co się takiego stało? Księża zawsze macali, sadzali sobie dzieci na kolana. Żeby pani wiedziała, co się kiedyś działo - wspominała.
