Nadopiekuńczość skończyła się szpitalem - tego nie rób z maluszkiem na placu zabaw
To naturalne, że jako rodzice boimy się o bezpieczeństwo naszych dzieci, zwłaszcza tych najmłodszych. Na placu zabaw, gdzie maluszki nie radzą sobie same asekurujemy, podajemy rękę, podnosimy, wsadzamy. Gdy jednak mamy wątpliwość, czy dzieci podołają jakiejś aktywności, czasami lepiej odciągnąć je od pewnych atrakcji, bo pomoc może skończyć się źle.

Nikt nie chce źle dla własnego dziecka. Czasami jednak nadopiekuńczość połączona z nieroztropnością tak się kończy. Na placach zabaw dość często możemy spotkać rodziców z bobasami, które nie są jeszcze w stanie samodzielnie korzystać z atrakcji tego miejsca.
Mamy huśtają się na huśtawkach mając je na kolanach, robią z nimi babki z piasku. Maluszki lubią też obserwować starsze dzieci. Pewne aktywności nie są jednak dla nich, nawet jeśli pomogą im rodzice. A może zwłaszcza, jeśli im pomogą - jak pokazuje przykład rodziców z Instagrama, którzy przestrzegają teraz innych.
Na pierwszy rzut oka - nic się nie stało. Ot po prostu, tata zjechał z dzieckiem ze zjeżdżalni. Gdy jednak przyjrzymy się bliżej widać, że dziewczynce wkręciła się nóżka pomiędzy nogi taty, a bok zjeżdżalni. Noga w kostce została skręcona, skończyło się koniecznością prześwietlenia, nastawienia i usztywnienia kończyny.
Rodzice dziewczynki przestrzegają innych, by uczyli się na ich błędzie.
Zobacz też: To moja łopatka! Jak reagować na kłótnie dzieci w piaskownicy? Psycholog radzi
"Nie pouczaj mojego dziecka na placu zabaw" - czy mamy prawo ingerować w wychowanie cudzych dzieci?

