Pozwala dzieciom pić kawę, chodzić boso i kąpać się w kałużach. Ta mama to królowa rodzicielstwa "wolnego wybiegu"
Dzieci tej kobiety mogą robić co zechcą. Próbują nowych rzeczy, nawet tych, które uznaje się za potencjalnie niebezpieczne dla dzieci. Mama wesołej czwórki twierdzi, że dawanie dzieciom wolnej ręki w podejmowaniu różnych decyzji czyni ją lepszym rodzicem.
"Rodzicielstwo wolnego wybiegu" to styl wychowywania, który ma stanowić przeciwagę do tak zwanych "rodziców helikopterów", którzy cały czas kontrolują dzieci i są nadopiekuńczy. Wielu zwolenników "wolnego wybiegu" szuka jednak równowagi pomiędzy dwiema skrajnościami.
Taka metoda wychowawcza, czerpiąca jedynie odrobinę z modelu "wolnego wybiegu", skupia się na uczeniu dziecka podejmowania własnych decyzji, próbowania nowości i dopingowania ich w samodzielności. Odrzuca zaś to co niebezpieczne i niedostosowane do wieku.
Ta mama jednak jest tolerancyjna "na całego" i się tym szczyci.
Przeczytaj też: Kreatywna dyscyplina, czyli wychowanie bez krzyku. Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały?
Dowiedz się: Porozumienie bez przemocy: jak je stosować w relacjach rodzinnych
Skąd pomysł na taki styl wychowywania?
Mara Doemland, która mieszka w Teksasie ze swoimi dziećmi: 9-letnią Emmy, 7-letnią Murphy, 5-letnim Ripleyem i 2-letnim Indym, twierdzi, że jej aktualny styl rodzicielstwa to wynik bycia „surowym" i „braku cierpliwości”, kiedy urodziła pierwsze dziecko w wieku 19 lat. Kobieta źle wspomina ten okres i już dawno postanowiła, by pożegnać stary styl wychowywania dzieci.
Swoje metody wychowawcze kobieta promuje na tiktokowym profilu. Filmik, w którym wymieniła wszystko to, na co pozwala dzieciom stał się viralem, a młoda mama zyskała kilka minut sławy występując w amerykańskich i brytyjskich mediach.
Przeczytaj też: Love bombing, czyli bombardowanie miłością: na czym polega ta metoda wychowawcza?
Rodzicielstwo "wolnego wybiegu" w wersji hardcore
Kobieta i jej partner Christopher, zgodnie odrzucają typowe rodzicielskie zasady. Nie dzielą chociażby jedzenia na zdrowe i niezdrowe czy na obiady i desery. Zamiast tego pozwalają dzieciom wybierać posiłki — nawet jeśli w porze obiadowej postanowią zjeść deser.
Nie chcę, żeby miały negatywny stosunek do jedzenia. Upewniam się, że dostępna jest dla nich różnorodna żywność i nie klasyfikuję niektórych potraw jako „nagroda" czy "smakołyk".
Rodzice pozwalają nawet swoim dzieciom na picie kawy, choć tu przyznają, że zachowują umiar i ich pociechy nie pijają jej w ogromnych ilościach.
Jako wyluzowani rodzice, Doemlandowie zachęcają swoje dzieci do zabawy w deszczu, pozwalają im na chodzenie boso. Dają im też pełną dowolność do wyrażania siebie. Ich 9-letnia córka zgoliła włosy na kilka milimetrów, a ich mały synek nosi czasem sukienki.
Mara i Christopher nie kontrolują też dzieci na każdym kroku i niczego nie zabraniają, nawet jeśli jest to jedzenie piachu czy picie wody z kałuży...
Wolę, żeby się uczyli na własnych błędach, zamiast się wszystkiego bać. - skwitowała Mara.
Internauci twierdzą: "to za dużo"
Choć rodzicielstwo "wolnego wybiegu" zyskuje coraz więcej zwolenników, to podejście Mary, dla większości internautów jest zbyt luźne:
-
Wszystko spoko, poza kawą.
-
tylko nie kawa, to są małe dzieci.
-
pozwoliłabym na to samo, ale ta kawę to bym wymieniła na bezkofeinową
-
Poczekaj, aż podrosną do czasów nastoletnich i pożałujesz że nie masz w ogóle kontroli.
-
Kofeina i chodzenie boso to dla mnie za dużo. Reszta jak najbardziej.
A jakie jest wasze zdanie?
Dowiedz się: Setne "pobaw się ze mną" w ciągu dnia? Oto 5 kroków, by nauczyć dziecko samodzielnej zabawy